- Możemy jednoznacznie powiedzieć, że był to zamach - takie słowa Bortnikow wypowiedział w czasie spotkania u prezydenta Władimira Putina. Informację na ten temat podała agencja Interfax.
Bortnikow przyznał, że w maszynie eksplodowała bomba. - W ocenie naszych specjalistów, na pokładzie samolotu w czasie lotu eksplodował ładunek wybuchowy o sile do kilograma trotylu, w rezultacie czego nastąpiło 'rozerwanie' maszyny w powietrzu - czytamy w relacji, której zapis znalazł się w stenogramie zamieszczonym na stronie internetowej Kremla.
Prezydent Władimir Putin odpowiedział, że Rosja musi zrobić wszystko, by złapać osoby odpowiedzialnie za przeprowadzenie zamachu. - Rosja nie po raz pierwszy ma do czynienia z barbarzyństwem terrorystycznym, bez żadnych przyczyn wynikających z sytuacji wewnętrznej czy zewnętrznej, tak jak to było w przypadku wybuchu na dworcu w Wołgogradzie w 2013 roku - stwierdził Putin. Podkreślił, że żałoba i tęsknota za tymi, którzy zginęli, nie mogą przeszkodzić w polowaniu na sprawców. - Znajdziemy ich w każdym miejscu planety i ukarzemy - zapowiadał.
Wspomniał również o aktywności rosyjskiej w Syrii, która powinna nie tyle trwać, co zostać zintensyfikowana. - Żeby przestępcy zrozumieli, że zemsta jest nieunikniona - dodał. Zwrócił się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, by porozumiało się ze wszystkimi krajami, z którymi Rosja ma przyjazne kontakty, w spawie współpracy w ściganiu terrorystów. - Będziemy działać na podstawie artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, który przewiduje prawo kraju do samoobrony - wyjaśniał prezydent.
Katastrofa wydarzyła się 31 października na Synaju. Samolot airbus A321 rosyjskich linii Kogałymawia, lecący z kurortu Szarm el-Szejk do Petersburga spadł na ziemię. Na pokładzie było 217 pasażerów i 7 członków załogi, wszyscy zginęli. Zaraz po tym zdarzeniu Rosjanie postanowili wywieźć z Egiptu wszystkich turystów. Rosjanie wracają do kraju samolotami pasażerskimi tylko z bagażem podręcznym. Natomiast ich walizki i torby są przewożone samolotami transportowymi.