Ambasador Turcji przy ONZ Halit Cevik wystosował list do członków Rady Bezpieczeństwa ONZ i sekretarza generalnego Ban Ki-moona. Dyplomata argumentuje, że dziś rano dwa samoloty naruszyły turecką przestrzeń powietrzną i były w ciągu 5 minut 10-krotnie ostrzegane, by zmieniły kierunek lotu.
Następnie - według tureckiego ambasadora - obie maszyny naruszyły przestrzeń powietrzną jego kraju, wlatując w głąb niej na ponad milę. Ten manewr trwał 17 sekund. Halit Cevik twierdzi również, że tureckie wojsko nie wiedziało, do jakiego kraju należały te samoloty.
W związku z naruszeniem, pierwszy samolot opuścił turecką przestrzeń powietrzną. Druga maszyna została ostrzelana podczas przebywania w tureckiej przestrzeni powietrznej przez nasze samoloty F-16, patrolujące ten obszar - napisał przedstawiciel Ankary przy ONZ.
Jak dodał, w wyniku ostrzału drugi samolot spadł po syryjskiej stronie granicy.
Ambasador Cevik przypomniał, że wcześniej Turcja 6-krotnie informowała Radę Bezpieczeństwa ONZ o naruszeniu jej suwerenności, integralności terytorialnej i bezpieczeństwa.
Tymczasem według Władimira Putina, rosyjska maszyna została zestrzelona nad terytorium Syrii tureckimi rakietami powietrze-powietrze. Samolot miał znajdować się kilometr od granicy Turcji i - jak przekonuje rosyjski przywódca - nikomu, oprócz terrorystów, nie zagrażał.
Z kolei ze wstępnych ustaleń Stanów Zjednoczonych, rosyjski samolot naruszył turecką przestrzeń powietrzną, jednak trwało to zaledwie kilka sekund. Następnie maszyna została zestrzelona. Takie wstępne ustalenia podały agencja AFP i Sky News, powołując się na źródło w amerykańskich władzach.
Wciąż nieznany jest los dwóch rosyjskich pilotów z zestrzelonego samolotu. Wiadomo, że udało im się się katapultować. Turkmeńscy rebelianci z północnej Syrii twierdzą, że ich zastrzelili, natomiast tureckie władze przekonują, że obaj piloci żyją i są poszukiwani.