Komentując w wywiadzie dla piątkowego dziennika "Izwiestija" rozmieszczanie sił NATO w Polsce i krajach bałtyckich Ławrow powiedział, że "działania podejmowane przez Sojusz w regionach przylegających do granic rosyjskich mają bez wątpienia charakter prowokacyjny i destabilizujący".
Zaznaczył, że "już prowadzone są dyskusje" na temat ewentualnej "analogicznej obecności sojuszników na terytorium innych krajów Europy Wschodniej, w szczególności w Bułgarii i Rumunii". Podkreślił, że poszczególne kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego realizują plany modernizacji sił zbrojnych i budowy nowej infrastruktury wojskowej. Ocenił, że dochodzi do "wzrostu skali i liczby ćwiczeń NATO" w pobliżu granic Rosji.
Wzmacnianie przez NATO swojej wschodniej flanki następuje w związku z zaanektowaniem przez Rosję ukraińskiego Krymu w 2014 roku i jej zaangażowaniem w konflikt zbrojny w Donbasie.
Rosyjski minister podkreślił, że "szczególne zaniepokojenie wywołuje (w Moskwie - PAP) kontynuacja budowy systemu obrony przeciwrakietowej USA w Europie, którego w istocie antyrosyjskie ukierunkowanie nigdy nie budziło u nas wątpliwości".
Ławrow zarzucił NATO realizowanie "kursu na powstrzymywanie Rosji" oraz "jednostronną decyzję o całkowitym zamrożeniu praktycznej współpracy" z Moskwą. Ocenił, że "prowadzi to do wzrostu nieufności oraz destabilizacji istniejącej równowagi sił na kontynencie europejskim".
Szef MSZ Rosji zapewnił, że prowadzi ona intensywny "monitoring sytuacji wojskowo-politycznej w Europie". Dodał też, że Moskwa opowiada się za "jak najszybszą deeskalacją" tej sytuacji.
Ławrow zapowiedział również w wywiadzie, że Moskwa jest gotowa współpracować z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa nad "całą agendą w stosunkach rosyjsko-amerykańskich". Zaznaczył, że współpraca powinna się odbywać "na podstawie zasad równoprawności" i "uwzględniania wzajemnych interesów".