Według komunikatu prokuratury ds. finansowych, która prowadziła dotąd wstępne postępowanie, sądowe śledztwo ma dotyczyć m.in. ewentualnego sprzeniewierzenia funduszy publicznych, płatnej protekcji i niedopełnienia obowiązku deklaracji zarobków organom ds. przejrzystości życia publicznego. Takie zarzuty może w toku śledztwa usłyszeć Francoise Fillon; grozi za to do 10 lat więzienia, milion euro grzywny i ewentualnie pozbawienie praw publicznych.
Dochodzenie dotyczy informacji satyrycznego tygodnika "Le Canard Enchaine", który 25 stycznia podał, że Penelope Fillon zarobiła ponad 830 tys. euro za wieloletnią pracę jako asystentka parlamentarna męża, a potem jego następcy, oraz współpracę z pewnym pismem literackim. Na rzeczywiste świadczenie tej pracy nie ma dowodów.
Sprawa poważnie zaszkodziła Fillonowi i osłabiła jego szanse na prezydenturę; obecnie za faworyta uchodzi centrysta Emmanuel Macron, który według sondaży ma w drugiej turze pokonać liderkę skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Fillon, kandydat prawicowych Republikanów i do niedawna faworyt wyborów prezydenckich, zapowiedział, że nie zrezygnuje ze startu w wyborach; zaprzeczył, jakoby działał niezgodnie z prawem, i przeprosił Francuzów za zatrudnianie członków rodziny. Dwie trzecie Francuzów uważa, że Fillon powinien zrezygnować z ubiegania się o stanowisko wobec dochodzenia w sprawie wykorzystania funduszy publicznych.
We francuskim systemie wymiaru sprawiedliwości sędzia śledczy wywodzi się z czasów napoleońskich. Nie jest on uprawniony do działania z urzędu - sprawę musi skierować do niego prokurator lub pokrzywdzony. Sędzia śledczy jest odpowiedzialny za przeprowadzenie wszelkich czynności koniecznych do ujawnienia prawdy, gromadząc przy pomocy policji sądowej wszystkie dowody w sprawie, której dotyczy postępowanie.
Gdy sędzia uznaje dochodzenie za zakończone, może wydać postanowienie o umorzeniu postępowania lub skierować sprawę osoby podlegającej dochodzeniu do sądu. Wybory prezydenckie we Francji odbędą się w kwietniu i maju.