Taki korytarz byłby dla Iranu największą nagrodą za zbrojne zaangażowanie w syryjską wojnę domową. Ułatwiłby nie tylko ruch wspieranych przez Teheran bojowników między Iranem, Irakiem, Syrią i Libanem, ale też transport broni dla reżimu syryjskiego i Hezbollahu, libańskiego ugrupowania szyickiego i głównego sprzymierzeńca Iranu - ocenia Associated Press. Korytarz ten zapewniłby też Iranowi bardzo lukratywną pozycję w planowanej odbudowie w Iraku i Syrii - dodaje.
Irańscy sojusznicy - m.in. libański Hezbollah, afgański Fatimijun czy irackie Nudżbaa i Kataeb - w ostatnich miesiącach sukcesywnie odbierali terytorium dżihadystom z Państwa Islamskiego (IS), posuwając się w kierunku syryjsko-irackiej granicy z dwóch stron - na wschód, z pustynnych regionów środkowej Syrii, oraz na zachód w Iraku. Obecnie kierują się na trzy odcinki tej granicy.
Sprzymierzona z Iranem armia syryjska i proirańskie milicje już spotkały się w jednym miejscu na granicy Iraku i Syrii, jednak jest to teren zbyt niebezpieczny, by można go było wykorzystać jako korytarz lądowy. Ponadto syryjskie siły dotarły do granicy w innym miejscu już w czerwcu, ale od strony irackiej teren jest w dużym stopniu wciąż kontrolowany przez IS.
W Iraku wspierane przez Teheran szyickie milicje zdobywają kolejne obszary na zdominowanych przez ludność sunnicką terenach przy granicy z Syrią. Bojownicy tych ugrupowań uczestniczą też w bitwie o wyzwolenie z rąk dżihadystów z IS miasta Tal Afar, gdzie zwycięstwo dałoby kontrolę nad pobliskim pograniczem, a ponadto są obecni w sąsiadującej z Syrią prowincji Al-Anbar.
Możliwość utworzenia przez Iran i jego sojuszników lądowej arterii komunikacyjnej w regionie to powód do obaw dla krajów sunnickich na Bliskim Wschodzie oraz Izraela, wroga zarówno Iranu, jak i Hezbollahu. To także wyzwanie dla administracji prezydenta USA Donalda Trumpa, która zapowiedziała, że będzie dążyła do ograniczenia rosnących wpływów Teheranu w regionie - podkreśla agencja AP.