Jeśli się przeczyta wniosek brukselskich biurokratów dotyczący węgierskiej ustawy o organizacjach pozarządowych, to powiem tylko, że wszędzie w Europie jest on przedmiotem pośmiewiska. Rozsądny prawnik nawet nie weźmie tego do ręki (...). Na tyle śmierdzi. To dokument przygotowany na polityczne zlecenie (...). To tak śmiechu warte, że nie ma co z tym począć – powiedział Orban w porannej audycji radia Kossuth.

Reklama

Premier ocenił, że wspomniana procedura należy do takich, którymi "brukselscy biurokraci chcą odebrać państwom członkowskim kompetencje, chcą na nich wymusić jakąś decyzję polityczną i wybierają w tym celu takie narzędzie".

Sprawa dotyczy uchwalonej w czerwcu ustawy, zgodnie z którą każda organizacja pozarządowa, która w ciągu roku otrzymała co najmniej 7,2 mln forintów (24 tys. euro) wsparcia z zagranicy, musi w ciągu 15 dni zgłosić ten fakt w sądzie. Powyższa suma nie dotyczy pochodzącego z UE wsparcia otrzymanego za pośrednictwem jednostek budżetowych. Podmioty, które zadeklarują, że stały się "organizacją wspieraną z zagranicy", będą musiały niezwłocznie ogłosić to na swojej stronie internetowej, a także w swoich publikacjach.

Komisja Europejska wszczęła w lipcu procedurę przeciwko Węgrom, zarzucając im, że ustawa ta jest niezgodna z unijnym prawem. Zdaniem KE ustawa stanowi zamach na wolność stowarzyszania się, bo "może przeszkodzić NGO w zbieraniu funduszy i może ograniczyć możliwość prowadzenia działalności". Ponadto wprowadza "nieuzasadnione i nieproporcjonalne ograniczenia w wolnym przepływie kapitału" - argumentowała KE. Ponadto - jak dodała KE - "budzi ona niepokój, jeśli chodzi o poszanowanie prawa do ochrony życia prywatnego i danych o charakterze osobowym". KE poinformowała w środę o przejściu do drugiego etapu procedury.

Zdaniem Orbana argument o wolnym przepływie jest "najbardziej śmiechu wart". Co ma wspólnego darowizna ze swobodnym przepływem kapitału? (...) Prawnik nie może tego brać na poważnie - powiedział. Dodał, że jeśli ktoś przyjmuje pieniądze z zagranicy, to musi się do tego przyznać i kropka.

Cała Unia Europejska ma problem właśnie dlatego, że takie decyzje podejmują tamtejsi przywódcy i biurokraci – oznajmił Orban. Według niego europejskie kierownictwo takimi sprawami "obraża państwa członkowskie oraz nadużywa władzy". Wszyscy to widzą w Europie i dlatego nie ma szacunku do europejskiego kierownictwa - ocenił.