Pierwsze informacje o zjawisku pojawiły się w ubiegły czwartek w tabloidzie "The Sun", który zapowiadał, że politycy "powinni się bardzo bać" po tym, gdy asystentki i dziennikarki pracujące w Westminsterze założyły grupę na komunikatorze WhatsApp, gdzie wymieniają się informacjami o przypadkach molestowania seksualnego ze strony ministrów i posłów.
W weekend kryzys pogłębił się, gdy "Sunday Times" i "Mail on Sunday" ujawniły, że wiceminister handlu międzynarodowego Mark Garnier miał używać niewłaściwego języka wobec swojej asystentki, a także prosić ją o zrobienie zakupów dla niego w sklepie z erotycznymi akcesoriami. Jednocześnie były minister ds. pracy i świadczeń społecznych Stephen Crabb przyznał się do sextingu z 19-letnią dziewczyną, która ubiegała się o pracę w jego biurze.
W niedzielę wieczorem polityczny portal plotkarski Guido Fawkes opublikował zanonimizowaną listę 36 posłów i posłanek Partii Konserwatywnej - 11 proc. całego klubu parlamentarnego - którzy są podejrzewani o niewłaściwe zachowanie seksualne wobec współpracowników. Wśród nich jest dwójka ministrów biorących udział w posiedzeniach gabinetu premier Theresy May oraz 18 osób w randze ministra lub wiceministra, a także 12 parlamentarzystów posądzanych o niewłaściwe zachowania wobec kobiet. Na liście znalazło się również czterech posłów podejrzewanych o nieodpowiednie zachowania wobec mężczyzn.
Według poniedziałkowego wydania dziennika "The Times", który również dotarł do dokumentu, znajdują się w nim m.in. oskarżenia o to, że jeden z posłów podpisał umowę o poufności z kochanką, która była jego pracownicą, a jeden z urzędujących ministrów "nie potrafi utrzymać rąk przy sobie". Co najmniej dwóch parlamentarzystów zostało oskarżonych o to, że ich kochanki zaszły w ciążę, a w jednym przypadku kobieta miała otrzymać pieniądze na wykonanie aborcji. Jeden deputowany miał także zostać nagrany na filmie wideo jak uprawia seks z trzema mężczyznami.
Gazeta zaznaczyła, że choć w większości oskarżenia dotyczą molestowania seksualnego kobiet przez mężczyzn, to są również opisy sytuacji odwrotnych, m.in. pozamałżeńskiego seksu jednej z posłanek z jej asystentem.
"Times" zaznaczył, że opisywane zajścia są dopiero niezależnie weryfikowane przez działaczy Partii Konserwatywnej i osoby z otoczenia premier May, ale już wzbudziły znaczny niepokój na Downing Street. Jak zaznaczono, szefowa rządu wcześniej sporadycznie miała otrzymywać informacje o ekscesach posłów, ale były one traktowane jako wewnętrzna sprawa partii.
W niedzielę po południu premier Theresa May wystosowała list do spikera Izby Gmin Johna Bercowa i liderów pozostałych partii parlamentarnych, apelując o zrewidowanie procedur w sprawach skarg na niewłaściwe zachowania i o wzmożenie wysiłków na rzecz zwalczania molestowania seksualnego. Obecnie istnieje m.in. anonimowa linia telefoniczna czynna przez 24 godziny na dobę; pozwala ona pracownikom parlamentu zgłaszać incydenty, które ich dotyczą lub których byli świadkami.
- Nie możemy tolerować tej sytuacji ani chwili dłużej. (...) To po prostu nieuczciwe wobec pracowników, z których wielu to młodzi ludzie, podejmujący (w parlamencie-PAP) swoją pierwszą pracę - zaznaczyła May.
Według brytyjskich mediów skandal dotyczący molestowania seksualnego w Izbie Gmin prawdopodobnie dotyczy także ugrupowań opozycyjnych: Partii Pracy i Liberalnych Demokratów, lecz na razie nie opisano szczegółów dotyczących reprezentantów tych partii.
Pierwsze informacje na temat próby stworzenia listy osób podejrzewanych o molestowanie seksualne w brytyjskim parlamencie pojawiły się po wybuchu afery dotyczącej amerykańskiego producenta filmowego Harveya Weinsteina.