Wcześniej we wtorek rodziny dzieci, które zginęły w pożarze, ogłosiły wykaz imienny, w którym znalazły się nazwiska 64 ofiar śmiertelnych. Aż 41 wśród nich to dzieci i nastolatki poniżej 18 roku życia. To między innymi uczniowie jednej ze szkół w obwodzie kemerowskim, którzy pojechali do centrum handlowo-rozrywkowego na wycieczkę do kina.
Rodziny ofiar powołały sztab społeczny. Jego przedstawiciel powiedział mediom, że sztab otrzymał informację o 85 osobach zaginionych bez wieści. "Dane dostaliśmy osobiście, pocztą i SMS-em. Nazwiska nie powtarzają się. 70 proc. tych, którzy zaginęli bez wieści, to dzieci, średni ich wiek to 10-13 lat" - powiedział przedstawiciel sztabu. Wykaz ten sztab zamierza przekazać policji.
Nadal w szpitalach w Kemerowie znajduje się 13 osób.
Potwierdzono już także, że wyjścia awaryjne w centrum handlowym były zamknięte, nie zadziałał alarm przeciwpożarowy, który - jak ogłosił Komitet Śledczy - zepsuł się 19 marca. Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych podało, że samo centrum otwarto bez należytych zezwoleń. W 2013 roku resort nie wydał tych zezwoleń, ponieważ budynek, przebudowany z gmachu zakładów cukierniczych, nie odpowiadał wymogom bezpieczeństwa przeciwpożarowego.
Władze obwodu kemerowskiego nadal oceniają, że jedną z przyczyn pożaru mogło być zaprószenie ognia przez dzieci, które mogły np. bawić się zapalniczką. Ogień rozprzestrzeniał się z niezwykłą szybkością od strefy zabaw dla dzieci na czwartej kondygnacji centrum. Inna wersja mówi o działaniach grupy nastolatków, którzy przychodzili do obiektu i na których zachowanie administracja skarżyła się od dłuższego czasu policji. Źródła w służbach ratunkowych cytowane przez portal RBK wskazały także na możliwe zwarcie instalacji elektrycznej w jednym z obiektów dla dzieci. Komitet Śledczy FR uznaje za możliwe przyczyny zarówno pojawienie się otwartego ognia, jak i zwarcie elektryczne.
To najtragiczniejszy pożar w Rosji w ostatnich latach
Jak wynika z opublikowanych przez media statystyk, mimo dużej liczebności służb pożarniczych Rosja prowadzi, jeśli chodzi o liczbę ofiar śmiertelnych pożarów na 100 tys. mieszkańców. Wskaźnik ten dla Rosji wynosi 6,4; dla porównania - na Ukrainie jest to 4,5; w Polsce - 1,1. Zgodnie z danymi za rok 2015, na 1000 pożarów w Rosji giną 64 osoby (wskaźnik ten dla Ukrainy wynosi 24,5; dla Polski - 3,5).
Skala tragedii sprawia, że media porównują ją do wydarzeń, które w minionych latach wstrząsnęły Rosją - ataków terrorystycznych na szkołę w Biesłanie i moskiewski Teatr na Dubrowce, a także pożaru klubu nocnego w Permie, w którym zginęło ponad 150 osób.
W wielu miastach Rosji odbywają się we wtorek akcje pamięci i solidarności z Kemerowem. W Moskwie władze miejskie zorganizowały oficjalne zgromadzenie na placu Maneżowym obok Kremla, ale na placu Puszkina odbyła się też spontaniczna akcja, nieuzgodniona z władzami. W samym Kemerowie, mieście na Syberii Zachodniej, zakończył się już 10-godzinny mityng na centralnym placu. Jego uczestnicy żądali dymisji władz lokalnych, a także - by spotkał się z nimi prezydent Władimir Putin, który tego dnia był w Kemerowie. Do takiego spotkania nie doszło.
Napływają kondolencje z zagranicy. Ambasada Wielkiej Brytanii powiadomiła, iż list z kondolencjami skierowała do Putina premier Theresa May. Ambasador USA w Moskwie Jon Hunstman przekazał kondolencje w imieniu Amerykanów, zapewniając, że "jako ojciec siedmiorga dzieci jest głęboko wstrząśnięty tragedią w Kemerowie".
Z Moskwy Anna Wróbel