Lopez Obrador, który z wynikiem ok. 53 proc. głosów wygrał niedzielne wybory jako pierwszy we współczesnej historii Meksyku kandydat lewicowy, zapewnił, że kiedy obejmie urząd, "wyciągnie rękę" do amerykańskiego rządu.
- Szczerze wyciągniemy rękę, żeby poszukać relacji przyjaźni i współpracy ze Stanami Zjednoczonymi - mówił w wywiadzie dla telewizji Televisa.
Lopez Obrador, lider Ruchu Odnowy Narodowej (Morena), podziękował również prezydentowi Donaldowi Trumpowi za tweeta z gratulacjami. "Jest wiele do zrobienia, co przyniesie korzyści zarówno Stanom Zjednoczonym, jak i Meksykowi!" - napisał w tweecie amerykański prezydent, podkreślając, że bardzo się cieszy na współpracę z nowym meksykańskim szefem państwa.
Polityka handlowa i imigracyjna obecnej administracji amerykańskiej spowodowała, że stosunki z Meksykiem należą do najgorszych w historii.
Lopez Obrador w poniedziałkowym wywiadzie podkreślił, że tweet Trumpa "był pełen szacunku" i dodał, że jest świadom "potrzeby utrzymywania dobrych relacji ze Stanami Zjednoczonymi".
Również w poniedziałek Carlos Urzua, który ma zostać ministrem finansów w rządzie Lopeza Obradora, powtórzył wcześniejsze obietnice prezydenta elekta, zapewniając, że gabinet będzie respektował autonomię banku centralnego oraz będzie chciał przyciągać prywatnych inwestorów w kraju i z zagranicy, poprzez prowadzenie odpowiedzialnej polityki fiskalnej i makroekonomicznej.
64-letni Obrador, który po raz trzeci ubiegał się o prezydenturę, wykorzystał rosnące niezadowolenie społeczeństwa rządami Partii Instytucjonalno-Rewolucyjnej (PRI) w związku z rekordowym poziomem przemocy, serią skandali korupcyjnych i powolnym wzrostem gospodarczym. Prowadził swoją kampanię pod hasłem zlikwidowania korupcji i walki z przestępczością zorganizowaną.