Wedle prognozy podziału miejsc po brexicie, opartych na dzisiejszych preferencjach wyborczych w całej UE, składającej się z 27 państw, następny europarlament byłby odzwierciedleniem większej niż kiedykolwiek fragmentacji sceny politycznej.

Reklama

- Wybory w 2019 roku odbędą się w odmiennym kontekście niż te w 2014 roku. To będą wybory niezwykle ważne właśnie w świetle tego kontekstu. Po raz pierwszy jedno z państw członkowskich chce opuścić nasz klub - mówił na konferencji prasowej, przedstawiając projekcję, dyrektor generalny komunikacji społecznej w PE Jaume Duch.

Według wyliczeń PE największa obecnie grupa EPL będzie mogła liczyć na 183 mandaty, w porównaniu do 217 w tej chwili.

Na drugim miejscu, z wynikiem 135 miejsc, znalazłaby się Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, w której zasiadają europosłowie SLD. Frakcja ta - jeśli prognozy się potwierdzą - też zostanie mocno uszczuplona, teraz bowiem zasiada w niej 186 eurodeputowanych.

Na trzecie miejsce po majowych eurowyborach ma się wysunąć Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE), której liderem jest Guy Verhofstadt. Obecnie grupa ta ma 68 europosłów, a według prognoz ma zwiększyć swój stan posiadania do 75 miejsc.

Na czwarte miejsce ma wskoczyć skrajnie prawicowa, eurosceptyczna Europa Narodów i Wolności, w której obecnie zasiadają eurodeputowani wybrani z list francuskiego Zjednoczenia Narodowego, włoskiej Ligi czy Austriackiej Partii Wolności. Obecnie frakcja ta ma 37 europosłów, natomiast po wyborach ma mieć ich 59.

Kolejną, piątą pod względem wielkości grupą mają być Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, do których należą europosłowie PiS. W skład tej grupy, której trzon tworzą Brytyjczycy, wchodzi teraz 75 deputowanych. Po majowych wyborach i brexicie ma ona mieć 51 europosłów.

Nieco mniejszą reprezentację ma mieć skrajnie lewicowa Konfederacyjna Grupa Zjednoczonej Lewicy Europejskiej (GUE), która według projekcji ma zająć 46 miejsc; teraz 52.

Reklama

Nieznacznie zwiększyć swój stan posiadania ma za to skrajnie prawicowa i eurosceptyczna Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej (EFDD), na czele której stoi Nigel Farage. Teraz grupa ta liczy 41 europosłów, a po wyborach (mimo brexitu) ma liczyć 43.

Ogólnie dwie skrajnie prawicowe grupy mają zwiększyć swój udział w liczbie zajmowanych miejsc z 10 do 14 proc., i to pomimo wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

Jak podkreślił PE opracowane przez niego dane opierają się na selekcji wiarygodnych sondaży przeprowadzonych przez krajowe instytuty badawcze w państwach członkowskich UE i zebranych na zamówienie europarlamentu przez agencję Kantar Public.

Krajowe partie są przyporządkowane istniejącym obecnie w parlamencie grupom politycznym lub wedle ich afiliacji z daną europejską partią polityczną. Wszystkie nowe partie i ruchy polityczne, które nie zadeklarowały jeszcze swoich zamiarów, są klasyfikowane jako "inne".

Na skrajnej lewicy Parlament Europejski oszacował liczbę "innych" mandatów na 58, a na skrajnej prawicy - na 10.

Europarlament będzie publikował uaktualnione prognozy co dwa tygodnie do końca kwietnia i co tydzień w maju, do nocy wyborczej. Wybory do PE planowane są w dniach 23-26 maja.