Eksperci imigracyjni, z którymi rozmawiała gazeta, zaznaczyli, że wiele z tych osób prawdopodobnie nigdy nie opuści Wielkiej Brytanii, a ich przyszła deportacja z kraju w zgodzie z prawem migracyjnym może okazać się utrudniona.
Według danych rządowych liczba osób, które pozostają pomimo otrzymania odmownej decyzji, wzrosła w ciągu roku o 15 proc. do blisko 40 tys. Teoretycznie każda z tych osób jest objęta postępowaniem deportacyjnym, ale te toczą się bardzo powoli lub są nieskuteczne; w ciągu ostatnich 12 miesięcy taki los spotkał jedynie 3,5 tys. osób.
Poseł Partii Konserwatywnej Philip Hollobone ocenił w rozmowie z "Timesem", że takie dane są "powodem do narodowego wstydu" i ostrzegł, że "im dłużej ci ludzie są tutaj nielegalnie, tym większe są szanse, że nigdy stąd nie wyjadą". W podobnym tonie wypowiedział się były dyrektor jednostki MSW odpowiedzialnej za walkę z nielegalną imigracją David Wood.
W ubiegłym tygodniu premier Boris Johnson przestrzegał przed podejmowaniem nielegalnych prób przekraczania granicy i wjazdu do Wielkiej Brytanii, zapewniając, że takie osoby będą odsyłane do kraju, z którego przybyły. Szacuje się, że tylko w tym roku około 850 osób przedostało się przez kanał La Manche nielegalnie, z czego większość złożyła najprawdopodobniej wnioski o uzyskanie azylu.
Jak wynika z informacji "Timesa", brytyjska minister spraw wewnętrznych Priti Patel poprosiła swoich urzędników o przygotowanie pilnych planów na wypadek szerszego kryzysu migracyjnego i rosnącej liczby prób przekroczenia granicy. W czwartek szefowa MSW spotka się w tej sprawie w Paryżu ze swoim francuskim odpowiednikiem Christophem Castanerem.