O tym, że Dennis Kucinich, kongresmen ze stanu Ohio, widział UFO, napisała w swojej książce chrzestna jego córki, aktorka Shirley McLane. Opisała dokładnie, jak wyglądało całe zdarzenie: polityk miał dostrzec wiszący nad dachem McLane trójkątny statek. Pojazd nie wydawał żadnych dźwięków, ale mimo to Kucinich poczuł kontakt i słyszał w głowie przekaz nadawany przez kosmitów - pisała aktorka.
Polityk, pytany o tę sytuację, wszystko potwierdził. Po czym ogłosił, że cały sztab swojej kampanii przenosi do miasteczka Roswell, w którym w 1947 roku miał się rozbić pojazd kosmitów.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że niedawno Kucinich postawił pod znakiem zapytania zdrowie psychiczne prezydenta George'a Busha, który ostrzegał przed trzecią wojną światową.
Także inny kandydat na prezydenta, gubernator stanu Nowy Meksyk Bill Richardson, wyczuł, że na UFO można zbić polityczny kapitał. I natychmiast zaapelował do władz, by ujawniły prawdę o wypadku UFO w Roswell. Choć przyznał, że on sam latającego spodka nigdy nie widział.
Być może obaj kandydaci zaczęli analizować ścieżki politycznej kariery poprzednich prezydentów USA. Okazuje się, że dwóch z nich głośno mówiło o swoich spotkaniach z UFO. M.in. Jimmy Carter twierdził, że widział pojazd kosmitów. Powiadomił nawet o tym specjalne międzynarodowe biuro zajmujące się UFO. Potem jednak ufolodzy stwierdzili, że to, co dostrzegł na niebie Carter, było po prostu aureolą wokół planety Wenus.
Spotkaniami z życiem pozaziemskim - jeszcze przed objęciem prezydentury - chwalił się także Ronald Reagan. Okazuje się jednak, że w tym wypadku jego doradcy ze wszystkich sił namawiali go, by zachował swoje obserwacje w tajemnicy.