Tuż po śmierci słynnego teneora jego dwie długoletnie przyjaciółki, Franca Corfini Strata i Lidia La Marca, mówiły w licznych wywiadach, że Pavarotti był od dawna nieszczęśliwy w małżeństwie z Nicolettą Mantovani. Sugerowały też, że ta dawna sekretarka śpiewaka podstępnie zmusiła go do małżeństwa, by później przejąć jego majątek.
"Maestro opowiadał mi, że jego żona bez przerwy myślała o pieniądzach. Przynosiła mu do szpitala dziesiątki dokumentów do podpisu. Groziła, że jeśli ich nie podpisze, nie pozwoli mu widzieć się z ich czteroletnią córką Alice" - opowiadała w wywiadzie dla telewizji RAI La Marca.
Mantovani na początku października zażądała odwołania oskarżeń i publicznych przeprosin. Przez miesiąc nie doczekała się reakcji, więc postanowiła podjąć bardziej zdecydowane kroki.
Do sądu w Modenie wpłynął właśnie pozew przeciwko obu dawnym porzyjaciółkom Pavarottiego. Żona śpiewaka od każdej żąda po 22 miliony dolarów zadośćuczynienia. Zapewnia, że pieniądze przeznaczy na cele charytatywne.
Strata i La Marca nie zamierzają jednak przepraszać. Popierają je dwie córki Pavarottiego z pierwszego małżeństwa, które od kilku miesięcy walczą przed sądem o prawo do spadku po śpiewaku.