"Jestem bardzo zadowolony z tego, że księciu Harry'emu przypadło w udziale uczestniczyć w misji afgańskiej razem z jego kolegami żołnierzami. Razem z innymi brytyjskimi wojskowymi wywiązał się z tego godnie i z odwagą. Wszyscy jesteśmy im dłużni" - wyliczał zasługi Harry'ego szef brytyjskiego resortu obrony.

Reklama

Jak donosi gazeta "The Sun", Harry w czasie walk zabił około 30 ludzi. Bulwarówka przekonuje, że następca tronu nie ma na froncie żadnych przywilejów i ryzykuje tak samo jak inni żołnierze.

Jednak służący w armii jako dyspozytor ruchu lotniczego książę najpewniej już wkrótce wróci do Wielkiej Brytanii. A to dlatego, że informacja o jego wyjeździe do Afganistanu wyciekła do mediów. A te - jak twierdzi Des Brown - nie dotrzymały umowy o milczeniu na ten temat i tym samym naraziły Harry'ego na szczególne niebezpieczeństwo.