Choć pogłoski o dymisji generała pojawiają się od kilku miesięcy, to tym razem sprawa wygląda na przesądzoną. Według wczorajszego "Moskiewskiego Komsomolca" podanie Bałujewskiego w czwartek zostało pozytywnie rozpatrzone. Według informacji DZIENNIKA, jego dymisja oficjalnie będzie ogłoszona po inauguracji nowego rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, którą zaplanowano na 7 maja.

Reklama

Bałujewski to jeden z najbardziej znanych na Zachodzie rosyjskich wojskowych, bo Kreml regularnie wykorzystywał go do wygłaszania zimnowojennych gróźb. W związku z amerykańskimi planami budowy w Polsce i w Czechach elementów tarczy antyrakietowej Bałujewski zapowiadał "asymetryczną odpowiedź Moskwy" oraz skierowanie rosyjskich rakiet na cele w Europie. Kilka tygodni temu zagroził nawet, że Rosja może w swojej obronie użyć prewencyjnie broni jądrowej.

Odejście Bałujewskiego jest najprawdopodobniej wynikiem konfliktu, w jaki wdał się on z ministrem obrony Anatolijem Sierdiukowem. Jako szef sztabu niejednokrotnie publicznie podważał decyzje swego zwierzchnika, np. nie zgadzając się z planami przeniesienia sztabu rosyjskiej floty do Petersburga. Pozwalał sobie nawet na krytykę prezydenta Władimira Putina m.in. w sprawie wycofania się Rosji z jednego z układów rozbrojeniowych.

Wojskowi eksperci wątpią, by zmiana na stanowisku szefa sztabu była zapowiedzią łagodniejszego tonu w relacjach Rosji z Zachodem. "Żadnej rewolucji nie będzie. Nowy prezydent nie zmieni stanowiska Rosji wobec tarczy antyrakietowej. Nieważne, czy na czele sztabu będzie Bałujewski, czy ktoś inny" - przekonuje w rozmowie z DZIENNIKIEM ekspert ds. wojskowych Wiktor Litowkin.