65-letni Michel Fourniret swoje ofiary mordował na francusko-belgijskiej granicy. Wszystkie dziewczyny zginęły w latach 1987-2001. W zbrodniach pomagała mu żona. Teraz tłumaczy, że działała pod wpływem męża, który zaraził ją swoją chorą fascynacją. Para poznała się listownie, kiedy Fourniret odsiadywał wyrok za gwałt.

Reklama

Proces śledzi ponad 300 dziennikarzy. Rozprawa toczy się w specjalnej sali, niedaleko belgijskiej granicy, tuż obok miasta, w którym sądzony był belgijski pedofil i morderca Marc Dutroux.

Fourniret, w przeszłości kreślarz w biurze projektowym, a także leśny strażnik i szkolny woźny, siedzi za kratami od 2003 roku. Aresztowano go po tym, jak ostatnia z jego ofiar cudem uwolniła się z więzów i uciekła z kryjówki, w której czekała na śmierć. W śledztwie pogrążyły go zeznania skruszonej żony.

Zabójca pomógł odnaleźć policji kilka ciał, które ukrył w lesie w trudno dostępnych częściach Ardenów. We Francji sądy nie orzekają kary śmierci. Sądzonej parze grozi więc dożywocie.