Rosyjscy marynarze słyną ze słabości do alkoholu. Niestety, spożywają go nie tylko na lądzie. A skutki głupoty bywają tragiczne. Dowodzi tego dzisiejszy wypadek w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm na Bałtyku. Długi na blisko sto metrów statek "MCL Trader" osiadł na skałach lub mieliźnie.

Reklama

Wszystko zaczęło się dzisiaj przed świtem. Duńskie służby zorientowały się, że "MCL Trader" zboczył z morskiego szlaku. Nadzorująca rejon centrala duńskiej marynarki wojennej bezskutecznie próbowała nawiązać kontakt radiowy z jednostką. Wysłano też jednostkę patrolową, ale i jej nie udało się porozumieć z załogą. Statek nie zmieniał kursu, wreszcie utknął na podwodnej przeszkodzie.

Na Bornholmie postawiono na nogi zarówno służby morskie, jak i policję oraz służby sanitarne. Obawiano się najgorszego, bo rosyjska jednostka służy do przewozu odpadów radioaktywnych. Na szczęście nie doszło do skażenia - kapitan zeznał, że tym razem "MCL Trader" nie przewoził niebezpiecznego ładunku.

Cytowany przez duńskie media przedstawiciel policji Benthe Pedersen Lund potwierdził, że kapitan oraz oficer mechanik zostali zatrzymani pod zarzutem prowadzenia pływającej jednostki morskiej w stanie nietrzeźwym. Zdaniem policji, również pozostali członkowie załogi byli pijani.

Reklama