Ludzkość miała stanąć w obliczu prawdy. Oczy całego świata zwróciły się wczoraj na Denver, gdzie zaprezentowano film z autentyczną - rzekomo - istotą pozaziemską, która nocą stoi za oknem i zagląda do środka. Wysoki na zaledwie 1,2 metra kosmita oddycha i mruga oczami. Złosliwi zauważyli, że jest uderzająco podobny do bohaterów filmu "Ziemia kontra Latające Spodki" z 1956 roku.
Całość zobaczyli nieliczni, bo na konferencji prasowej, na której ujawniono nagranie, obowiązywał surowy zakaz wideorejestracji. Jednak film nie wywołał spodziewanego efektu. Zamiast podziwu były drwiny, zamiast sensacji - kapiszon. Ale ludzie stojący za tym "wydarzeniem" przez chwilę byli sławni.
"Mieli swoje pięć minut" - oceniają Amerykanie. Dzięki kosmitom, na czołówki dzienników całego świata trafili mieszkający z rodzicami w przyczepie 54-letni bezrobotny Jeff Peckman i jego kolega Stan Romanek, również bezrobotny poszukiwacz ufo na państwowej rencie. Sytuacja jest tym bardziej komiczna, że Peckman zasłynął inicjatywą stworzenia stanowej Komisji Spraw Pozaziemskich, która miała przygotować ludzi do spotkania z kosmitami.
Obcy podglądał młode córki Romanka?
A wszystko zaczęło się pewnej nocy 2003 roku, kiedy troskliwy tata Stan Romanek przyczaił się przy oknie swojego domu w Nebrasce z kamerą nagrywającą w podczerwieni. Spodziewał się, że na gorącym uczynku przyłapie chłopców podglądających jego młode córki. Tymczasem przez okno zajrzał... ciekawski kosmita!
W ciągu pięciu kolejnych lat Romanek otoczył swoje nagranie nimbem tajemniczości zapewniając, że ma absolutnie autentyczne nagranie istoty pozaziemskiej. Uzyskał nawet opinie kilku specjalistów od montażu filmów i poszukiwaczy UFO, że film nie jest podróbką. Wreszcie postanowił ujawnić nagranie szerszej publiczności.
"Jeżeli nie jesteśmy sami we wszechświecie, obcy na pewno nie podglądają córek Romanka" - podsumowuje historię jeden z internautów. A dopóki będziemy w kosmitów wierzyli, dopóty będą się znajdywać ludzie, którzy ich spotkali.
p