Stołeczny region "Lacjum wytrzymał, był wzorem skuteczności. Lombardia ucierpiała z powodu fali (epidemii) o wielkich rozmiarach oraz służby zdrowia mało obecnej w terenie, a bardzo skoncentrowanej na renomowanych szpitalach oraz często prywatnej" - ocenił Ippolito w niedzielę w wywiadzie dla dziennika "Il Messaggero". Region ten jego zdaniem "został zdewastowany" przez falę epidemii, której nie oczekiwano oraz z powodu przemieszczania się ludności i modelu organizacji placówek medycznych.
Dyrektor ze szpitala Spallanzani w Wiecznym Mieście przyznał, że koronawirus "zaskoczył nas prędkością".
Kiedy zaczynano rozumieć to, co się dzieje, wirus prawdopodobnie krążył już od tygodni na świecie, nie tylko we Włoszech. I nałożył się na szerzenie się grypy. Wiele przypadków zapalenia płuc wyglądało tak, jakby były na tle grypowym, ale mogły być spowodowane przez ten wirus. Jednak nikt nie wiedział o jego istnieniu - tłumaczył lekarz z rzymskiej placówki zakaźnej. Następnie zaznaczył: "My nie popełniliśmy żadnych szczególnych błędów".
Przypomniał, że to w jego szpitalu leczono od stycznia dwoje chińskich turystów z epicentrum epidemii, miasta Wuhan w środkowych Chinach, a także ewakuowanego stamtąd Włocha. Te przypadki - jak wskazał - były podstawą stworzenia modelu organizacji i zarządzania kryzysowego wobec koronawirusa.
Region Lacjum "miał odwagę zamknąć całe obszary, kiedy liczba przypadków przekroczyła poziom krytyczny albo gdy wirus zaatakował w poważny sposób domy opieki dla osób starszych" - zauważył ekspert. Trudno powiedzieć teraz, ile było tej odwagi na północy kraju - dodał.
Odnosząc się do zapowiedzianej fazy łagodzenia restrykcji, Ippolito podkreślił, że "regiony nie powinny otwierać się pod presją mediów czy gospodarki, choć jest to konieczne, ale na podstawie danych, bez popadania w optymizm chwili". "Codziennie mamy ponad 400 zmarłych, nie ma skutecznego lekarstwa przeciwko wirusowi" - zaznaczył ten specjalista chorób zakaźnych. Poza tym - jak dodał - nie wiadomo naprawdę, czy upał pomoże w walce z wirusem.