"Rosja i Ukraina już teraz spierają się o przyszły status baz Floty na Krymie, które Rosja na mocy 20-letniej umowy, podpisanej po rozpadzie ZSRR, musi opuścić w 2017 r. Większość ludności Krymu uważa się za Rosjan i jest mocno lojalna wobec Moskwy" - przypomina "Times".

Reklama

"Napięcia na linii Moskwa-Kijów narastają na tle wypowiedzi polityków rosyjskich, domagających się zachowania kontroli nad terytorium, niezależnie od życzeń Ukrainy. Juszczenko podkreśla, że Flota Czarnomorska musi opuścić Krym w wyznaczonym terminie i przedłużenie zgody na korzystanie z portów nie wchodzi w grę".

"Tak samo jak w Gruzji, władzę na Ukrainie sprawuje ekipa zabiegająca o członkostwo w NATO. Pomarańczowa Rewolucja, która wyniosła Wiktora Juszczenkę i Julię Tymoszenko do władzy w 2004 r. od dawna budziła nieskrywaną niechęć Władimira Putina" - dodaje pismo.

To, że Ukraina chce wstąpić do NATO - zdaniem gazety - jeszcze bardziej zwiększyły napięcie w stosunkach Moskwy z Kijowem.

"W odróżnieniu od małego kraju - Gruzji, Ukraina liczy 47 mln mieszkańców i każda konfrontacja z Rosją może szybko przybrać wymiar szerszego europejskiego konfliktu. Ukrainę przecinają rurociągi dostarczające surowce energetyczne do UE" - podkreśla "Times".

Reklama

W środę Ukraina zaostrzyła zasady przekraczania jej granicy przez stacjonujące na Krymie okręty i samoloty rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, zastrzegając sobie prawo do usunięcia łamiących je jednostek ze swego terytorium.

Rosyjska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oraz prezydent Juszczenko nałożyli na dowództwo Floty obowiązek informowania władz ukraińskich o zamiarze przekroczenia przez jej jednostki granic Ukrainy z co najmniej 72-godzinnym wyprzedzeniem.

Reklama

Ukraiński MSZ-et wcześniej ostrzegł Rosję, że zabroni rosyjskim okrętom powrotu do Sewastopolu, jeśli brały one udział w działaniach wojskowych przeciw Gruzji. Moskwa nazwała to posunięcie "poważnym, nowym antyrosyjskim krokiem".

W środę rosyjska prasa alarmowała, że prezydent Ukrainy nakazał sprawdzenie, czy Flota Czarnomorska opłaca rachunki za gaz, wodę i prąd. Gdyby okazało się, że tak nie jest, miano natychmiast odciąć media.

"Rossijskaja Gazieta" informowała także, powołując się na swoje źródła, że ukraińska milicja i inne służby bezpieczeństwa mają sprawdzić dokumenty marynarzy: adres ich zameldowania, pozwolenie na pobyt na terenie Ukrainy, dokumenty dotyczące ich domów i mieszkań. "Praktycznie żaden z marynarzy nie przebywa na terenie Ukrainy zgodnie z prawem, nie mają pozwolenia na pobyt stały lub jakichkolwiek innych dokumentów potwierdzających legalność ich przebywania w Sewastopolu. Jeśli władze będą twardo trzymały sie przepisów, mogą wydalić ich z kraju" - mówi gazecie ukraiński prawnik, proszący o zachowanie anonimowości.