Politycy, którzy pięć lat temu brali udział w tych wydarzeniach, zajęci są kampanią przed wyznaczonymi na styczeń kolejnymi wyborami prezydenckimi, a rozczarowani ich niespełnionymi obietnicami ludzie żałują, że pozwolili się wtedy wykorzystać.

Głównym adresatem ich pretensji jest Juszczenko. Wygrał on wybory prezydenckie w 2004 r. właśnie dzięki poparciu uczestników pomarańczowej rewolucji. Głosowało na niego wówczas ponad 50 proc. wyborców. Obecnie elektorat ten skurczył się do kilku procent.

Reklama

"Piąta rocznica pomarańczowej rewolucji?! Nie ma czego świętować. Juszczenko, wokół którego się wówczas zjednoczyliśmy, jest dziś uosobieniem niespełnionych nadziei i podziałów" - powiedział w Roman Kabaczij, publicysta kijowskiego tygodnika "Ukrainski Tyżdeń".

Opinię tę podziela większość uczestników protestów sprzed pięciu lat, do których doszło na głównym placu Kijowa, Majdanie Niepodległości. Kolejne rocznice wolnościowego zrywu Ukraińców każdego roku zbierają coraz mniej uczestników. Dwa lata wcześniej 22 listopada na Majdan przyszło ok. 300 osób. W roku ubiegłym nie było tam nikogo.

Reklama

Podobnie będzie zapewne i w niedzielę. Juszczenko o tym wie, dlatego też zamiast na Majdanie uroczystości rocznicowe przeprowadzi w położonym w centrum Kijowa Ukraińskim Domu.

W rocznicę pomarańczowej rewolucji szef państwa nie może pojawić się na Majdanie jeszcze z innej przyczyny. Miesiąc wcześniej premier Julia Tymoszenko zebrała tam 100-tysięczny tłum, który "błogosławił" ją na kandydata w wyborach prezydenckich. Choć podczas pomarańczowej rewolucji była ona sojuszniczką Juszczenki, prezydent uważa ją dziś za swą najważniejszą rywalkę.

Mimo niskiego poparcia w nadchodzących wyborach Juszczenko będzie starał się o reelekcję. Nie zważając na to, że faworytem w sondażach jest główny przeciwnik pomarańczowej rewolucji Wiktor Janukowycz, Juszczenko robi wszystko, by podkopać notowania Tymoszenko. Poparcie dla Janukowycza wynosi ok. 28 proc., a dla Tymoszenko - ok. 20 proc.

Reklama

Ukraińscy komentatorzy twierdzą, że niechęć Juszczenki do Tymoszenko jest tak silna, że jeśli w drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzy się ona z Janukowyczem, urzędujący prezydent poprze tego ostatniego.

"Tymoszenko nigdy nie stanie się prawdziwą Ukrainką, a z Janukowycza można Ukraińca zrobić" - miał powiedzieć kiedyś Juszczenko.

Pomarańczowa rewolucja rozpoczęła się 22 listopada 2004 r. Protesty, które potrwały 17 dni, wybuchły, gdy Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie uznała, że drugą turę wyborów prezydenckich wygrał kandydat obozu władzy, ówczesny premier Wiktor Janukowycz.

W rezultacie w powtórzonym głosowaniu zwyciężył kandydat opozycji demokratycznej Wiktor Juszczenko. Pomarańczowy był kolorem jego kampanii wyborczej.