Według przedstawicieli rządu skuteczna walka z pandemią jest niemożliwa bez przedłużenia stanu wyjątkowego o kolejne 30 dni. Minister zdrowia Jan Blatny oznajmił, że o odejściu od restrykcji można będzie myśleć, dopiero wtedy, gdy w szpitalach liczba pacjentów będzie wynosić 3 tys., a nie jak obecnie ponad 6 tys.
Blatny ocenił, że jeżeli ograniczenia będą przestrzegane, to dojście do takich wskaźników zajmie trzy tygodnie. Podkreślił, że mimo spowolnienia epidemii, liczba zakażonych wciąż dziesięciokrotnie przekracza poziom, który uważany jest za bezpieczny.
Premier AndrejBabisz zaapelował do obywateli o większą odpowiedzialność. Podkreślił, że we Francji zakaz wychodzenia z domu obowiązuje już od godz. 18, a w Czechach od godz. 21 i jest często lekceważony.
Wyraził zdziwienie, że teraz w podróż służbową wszyscy jeżdżą do "Szpindla”, czyli do kurortu narciarskiego Szpindlerowy Młyn w Karkonoszach. W Czechach hotele mogą przyjmować tylko gości podróżujących służbowo.
Po dyskusji, w której przedstawiciele opozycji przekonywali, że działania rządu są improwizacją i chaotyczną reakcją na rozwój epidemii, Izba Poselska przegłosowała przedłużenie stanu wyjątkowego do 14 lutego.
Taki wniosek zgłosili posłowie partii komunistycznej (KSCzM), którzy usłyszeli od ministra zdrowia pozytywną odpowiedź na postulat o szybsze otwieranie szkół. Posłowie KSCzM opowiadali się także za wznowieniem działalności kurortów narciarskich.
W trakcie obrad Izby Poselskiej doszło do bezprecedensowej szarpaniny, a jednego z posłów z sali obrad usunęła ochrona parlamentu.
Spór rozpoczął się, gdy prowadzący obrady Izby Poselskiej jej wiceprzewodniczący Tomasz Hanzel wyłączył mikrofon na mównicy podczas wystąpienia niezrzeszonego posła Lubomira Volnego, ponieważ nie miał on maseczki.
Volny powiedział wtedy, że usiądzie Hanzlowi na kolana i będzie korzystać z jego mikrofonu, a gdy groźbę tę zaczął spełniać, doszło do szarpaniny i ostatecznie musiała interweniować ochrona. Przewodniczący Izby Radek Vondraczek wykluczył Volnego z udziału w posiedzeniu.
Policja wyjaśnia, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa przez Volnego i drugiego posła Mariana Bojkę, polegającego na naruszeniu przepisów sanitarnych.
Przeciwko posłom wszczęto także procedurę przed komisją mandatową i dyscyplinarną. Volny stanowczo odrzucił sugestie, że powinien złożyć mandat. Dziennikarzom powiedział, że dostaje mnóstwo SMS-ów od ludzi, którzy zachęcają go do dalszego sprzeciwu wobec obowiązujących ograniczeń przeciwepidemicznych.