Od dzisiaj nikt nie powinien zrobić kroku na terytorium Białorusi z państw sąsiednich, czy to z Zachodu, czy ze Wschodu – oświadczył Łukaszenka podczas narady z szefami struktur siłowych.
Macie przykryć każdy metr granicy. Nie na darmo wydawaliśmy kolosalne pieniądze na wojska graniczne, na nasze struktury siłowe. Nasz naród powinien czuć się spokojnie, wiedzieć, że są mężczyźni, którzy gotowi są ich bronić – dodał.
Nie daj Boże, by oni zaczęli realizować wyrzucanie przez oficjalne przejścia ludzi, których wcześniej tam zaprosili (białoruskie władze przekonują, że UE zaprosiła migrantów – PAP). Wiecie, jakie byłyby konsekwencje, oni też. Dlatego – niech pomyślą – powiedział Łukaszenka.
Białoruski lider oświadczył, że działania Litwy to element „kolorowej rewolucji”. Wskazał, że sytuacja na granicy może „grozić konfliktem” - podaje agencja Interfax-Zapad.
Litwa odsyła nielegalnych imigrantów
Od wtorku Litwa odsyła na Białoruś nielegalnych imigrantów, próbujących przekroczyć jej granicę z Białorusią w zakazanych miejscach. Białorusini zarzucają sąsiadom łamanie prawa, a media nazywają ich „faszystami”, informują o „wojnie z migrantami”.
W środę władze Białorusi poinformowały, że na jej terytorium w pobliżu granicy, zmarł z powodu ciężkiego pobicia Irakijczyk. O jego śmierć Mińsk obwinia litewską straż graniczną. Litwa nazwała tę sytuację „prowokacją”.
Od początku roku liczba nielegalnych migrantów z Iraku, Syrii czy krajów Afryki, którzy trafiają na Litwę z Białorusi wzrosła kilkudziesięciokrotnie (ich liczba wyniosła ponad 4 tys.) w porównaniu z całym ubiegłym rokiem (81 osób). Litwa twierdzi, że jest to efekt celowych działań białoruskich władz. Białoruś uważa te oskarżenia za „bezpodstawne”.