Ugrupowanie opowiadające się w programie za liberalizmem i wolnym rynkiem powstało z połączenia mikroskopijnych prokremlowskich partyjek: Demokratycznej Partii Rosji (DPR) i Siły Obywatelskiej (GS) oraz skupiającego do niedawna czołowych krytyków obecnych władz Sojuszu Sił Prawicy (SPS).

Reklama

Zielone światło tej inicjatywie dał sam Dmitrij Miedwiediew, który zachęcał ledwo wiążące koniec z końcem partie opozycji demokratycznej do zawarcia porozumienia. W nowym projekcie nie biorą jednak udziału ani Garri Kasparow, ani Borys Niemcow - uznawani za liderów rosyjskiej opozycji demokratycznej.

W ostatnich tygodniach poprzez wewnątrzpartyjne intrygi zostali oni odsunięci od wpływów w SPS. "Dziś umarła ostatnia niezależna liberalna partia Rosji" - komentował wczoraj powstanie PD Niemcow. "To część kremlowskiego teatrzyku kukiełek" - wtórował mu Kasparow.

Leonid Guzman, jeden z przywódców Słusznej Sprawy, a dawniej SPS nie ukrywa też wcale, że działa w bliskim porozumieniu z władzami. "Takie są realia w dzisiejszej Rosji. Nie możemy nic zrobić bez Kremla" - mówił po zakończeniu zjazdu, na którym doszło do połączenia trzech partii. Jednak decyzja "opozycyjnej" SPS o współpracy z władzami nikogo w Rosji nie dziwi.

Zdaniem ekspertów umiarkowani członkowie opozycji mają dość milicyjnych szykan i nagonki w państwowych mediach. Ugoda dla takich ludzi jak Gozman to przepustka na salony i, przede wszystkim, hojne dotacje z państwowej kasy. Cena - to posłuszeństwo wobec władz, które zyskują kontrolę nad niezagospodarowaną dotychczas częścią elektoratu - liberałami.