Władimir Sołowiow, rosyjski dziennikarz uważany za jednego z czołowych kremlowskich propagandystów, zapytał Łukaszenkę, jak postąpi białoruska armia w przypadku ataku Ukrainy na Donbas. Wypowiedzi białoruskiego lidera z wywiadu dla kanału YouTube „Sołowiow-Live” przytacza m.in. agencja RIA Nowosti.
(Białoruska armia postąpi - PAP) tak samo jak rosyjska – powiedział Łukaszenka. Co, my tutaj żartujemy sobie na granicy południowej? – dodał.
Zagrożenie jest jedno, że oni podejmą bardzo poważne działania w kierunku Doniecka i Ługańska. Mówiłem niedawno w wywiadzie (…), że +(wy, Ukraińcy) będziecie szaleńcami, jeśli zderzycie się z Rosją i my będziemy nie z wami+. Odetniemy wszystkie dostawy, nie tylko paliw, razem z Rosją, także elektryczność – oświadczył.
Zapytany, czy organizowane na Białorusi rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe są „przeciwko Ukrainie”, odpowiedział: „Jeśli będzie trzeba, to i przeciwko Ukrainie, i przeciw NATO”.
Łukaszenka kontynuował, że w przypadku „przekroczenia czerwonych linii”, Ukraińcy „dostaną nie tylko atak rakietowy, ale wszystko, co tylko jest”.
Utrzymywał również, że to "Amerykanie popychają Ukrainę do wojny”.
Manewry wojskowe
W dniach 10-20 lutego na Białorusi mają się odbyć wspólne z Rosją manewry wojskowe, przed którymi do kraju przybyły już rosyjskie wojska i sprzęt z Dalekiego Wschodu. Oficjalnie są to działania w ramach „sprawdzianu sił reagowania Państwa Związkowego”. Białoruś przekonuje przy tym, że musi „zabezpieczyć swoją południową granicę” w związku z możliwymi zagrożeniami z Ukrainy.
Zachód obawia się, że na Ukrainie może dojść do eskalacji z inicjatywy Rosji, która zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy na swoim terytorium przy granicy z tym krajem. Według oceny NATO na Białorusi jest ok. 30 tys. rosyjskich żołnierzy. Moskwa twierdzi, że zarzuty wobec niej są bezpodstawne, a o zamiar eskalacji oskarża Kijów.