Aż 70 proc. transakcji bankowych w Indiach jest przeprowadzanych właśnie tutaj. Dzięki doskonałemu dostępowi do głębokiej zatoki przez lokalny port przechodzi aż 40 proc. towarów eksportowanych i importowanych przez miliardowy kraj. Wokół miasta rozlokowały się dziesiątki studiów filmowych - z produkcją Bollywoodu może się równać tylko kalifornijskie Hollywood.

Reklama

To wynik długiej tradycji. Już w XVI wieku kantor handlowy założyli tu Portugalczycy, a 200 lat później ówczesny Bombaj stał się głównym ośrodkiem brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Po panowaniu Brytyjczyków pozostały monumentalne budowle jak dworzec kolejowy Wiktoria czy ogromny łuk triumfalny upamiętniający przybycie króla Jerzego V. Powstałe wówczas zakłady przemysłowe rozwinęły się do takiego stopnia, że dziś zapewniają aż 1/4 całej produkcji Indii.

Błyskawiczny rozwój miasta spowodował jednak coraz większe napięcia między różnymi grupami etnicznymi. I coraz krwawszą tradycyję zamachów dokonywanych na tle religijnym. Tylko w latach 1992 - 1993 seria zamachów dokonana przez ekstremistyczne organizacje islamskie spowodowała śmierć setek osób i zniszczenie części zabytków miasta. Terroryści upatrzyli sobie także rozwiniętą sieć kolejki podmiejskiej, z której każdego dnia korzystają miliony pasażerów. Dwa lata temu w wysadzonych przez ugrupowania muzułmańskie pociągach śmierć znów poniosło kilkaset osób.

p

Polacy w Indiach bez ambasadora

Akcję pomocy Polakom, którzy byli w hotelach zaatakowanych w Bombaju przez terrorystów, utrudnia brak ambasadora RP w Indiach. W centrum dramatycznych wydarzeń znalazło się co najmniej kilku naszych rodaków, m.in. europoseł Jan Masiel.

Ambasadorską nominację dla prof. Piotra Kłodkowskiego, orientalisty z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie i autora książek o krajach Azji, podpisała już półtora roku temu była szefowa MSZ Anna Fotyga. Kandydaturę podtrzymał jej następca Radosław Sikorski, uzyskując przy tym poparcie premiera Donalda Tuska. Swoje przyzwolenie wyraziły także władze Indii. Brakuje jednak cały czas podpisu prezydenta. "Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje" - rozkłada ręce w rozmowie z DZIENNIKIEM dyrektor departamentu Azji w MSZ Tadeusz Chomicki.

Reklama

W wewnętrznej notatce przygotowanej przez resort uznano, że powodem wielomiesięcznej zwłoki jest to, że urzędnicy prezydenta zgubili stosowne dokumenty. "To nie jest kandydatura politycznie kontrowersyjna, bo popierał ją zarówno poprzedni, jak i obecny rząd. Występowaliśmy o podpis do Kancelarii Prezydenta wielokrotnie. I ani razu nie udało nam się ani poznać terminu, kiedy prezydent podejmie decyzję, ani powodów, dla których jest ona odwlekana" - przyznaje, prosząc o zachowanie anonimowości, wysoki rangą dyplomata.

Zdaniem Tadeusza Chomickiego brak ambasadora poważnie utrudnia prowadzenie interesów w Indiach, szczególnie w nadzwyczajnych sytuacjach takich jak obecny zamach terrorystyczny w Bombaju. "W krajach azjatyckich ambasador może dotrzeć wyżej i szybciej. Najwyżsi rangą przedstawiciele władz nie spotkają się z żadnym innym dyplomatą. Taki jest system działania w Azji" - tłumaczy.

Na razie jednak w New Delhi Polskę reprezentuje charge d’affaires Piotr Opaliński.