"Nie podjęliśmy żadnych rozmów w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich ani nigdzie indziej" - napisał w oświadczeniu mułła Omar. "Nigdy nie wysyłałem żadnego listu do saudyjskiego króla czy do przeciwnej strony (czyli afgańskiego rządu - przyp. red.) oraz nigdy nie otrzymałem żadnej wiadomości od nich" - dodał. Informacje o tym, że między stronami konfliktu w Afganistanie toczą się negocjacje, to propaganda - podkreślił przywódca talibów.

O tym, że toczą się negocjacje między Kabulem a ukrywającymi się na granicy z Pakistanem talibami, od dawna donosiły światowe media. Saudyjczycy potwierdzili, iż dwukrotnie gościli przedstawicieli talibów i prezydenta Hamida Karzaja, ale po drugim spotkaniu rozmowy zostały zawieszone, a może nawet zerwane. Wiadomo jednak, że rozważane były warunki podziału władzy w Afganistanie, m.in. zastąpienie wojsk NATO oddziałami pochodzącymi z krajów muzułmańskich. Zachodni eksperci i niektórzy dowódcy liczą też, iż poprzez negocjacje uda się odciągnąć od rebelii bardziej umiarkowanych komendantów talibów.

Zdecydowane dementi mułły Omara oznacza, że najważniejsi przywódcy wykluczają porozumienie z rządem i chcą zachować jedność wśród rebeliantów. W afgańskich realiach oznacza to, że po surowej zimie - kiedy to talibowie zaszywają się w swoich kryjówkach i przygotowują do wiosennej ofensywy - walki mogą wybuchnąć z nową siłą.



Reklama