Chłopiec, który pochodzi z Buczy w obwodzie kijowskim, gra w szachy od czterech lat. Jeszcze przed wybuchem wojny pojechał do Łucka z mamą i bratem, tam urodził się jego młodszy braciszek. Ojciec Sawelija od pierwszego dnia rosyjskiej agresji służy w obronie terytorialnej w obwodzie kijowskim.
Ośmiolatek siedzi z szachownicą na centralnej ulicy miasta z kartką, na której napisał: „W szachy grasz – armii pomagasz”. Stawki za przegraną nie ma – każdy zostawia tyle pieniędzy, ile może.
Jak pisze Suspilne, w ciągu godziny Sawelij rozegrał trzy partie i zebrał 340 hrywien (ok. 54 zł). Chłopiec podkreśla, że jeśli ktoś chce dorzucić pieniądze do pudełka bez rozgrywania partii, to oczywiście jest to możliwe.
Dziadek Sawelija powiedział, że kiedyś udawało mu się wygrać z wnukiem, ale teraz już nie.