Wody wokół wybrzeża Somalii zmieniły się w pole bitwy i poligon doświadczalny marynarek wojennych wielu państw. Amerykańska flotylla dołączy do jednostek chińskich, irańskich, indyjskich, rosyjskich i sił Unii Europejskiej, które od 8 grudnia 2008 r. patrolują niebezpieczne wody Zatoki Adeńskiej. Tylko w skład unijnej armady wchodzą trzy samoloty i sześć okrętów wojennych, które mają za zadanie zwiększyć bezpieczeństwo na szlakach handlowych i ochraniać transporty pomocy humanitarnej.
Nie wiadomo jeszcze, które marynarki wojenne zostały zaproszone do wzięcia udziału w amerykańskiej misji. Nieznane są też na razie zadania armady i jej uprawnienia. A te muszą być szerokie, jeżeli nowe siły mają być skuteczne. Ochrona konwojów, ściganie pirackich jednostek, atakowanie ich i zatapianie oraz branie jeńców to - jak pokazały dotychczasowe doświadczenia - niezbędne minimum, bo na najniebezpieczniejszym wodach świata tylko w ubiegłym roku piraci zaatakowali około 110 statków.
Według danych Międzynarodowego Biura Morskiego, 42 jednostki zostały uprowadzone, a 14 z nich piraci przetrzymują dla okupu w silnie bronionych bazach na wybrzeżu Somalii. Na uwolnienie wciąż czeka też 240 członków załóg, w tym dwóch Polaków porwanych wraz z saudyjskim tankowcem "Sirius Star". Niektóre państwa ulegają morskim przestępcom i płacą okup, ostatnio wolność swoich obywateli wykupiła m.in. Turcja. Trwają również starania o uwolnienie Polaków.