Sam Balkenende zdementował jednak plotki i oficjalnie poparł starania Portugalczyka o drugą kadencję. „Chcę rozwiać wszelkie nieporozumienia i zapewnić, że będę kontynuował swoją misję w rządzie. Oceniam, że to bardzo ważne, by także Barroso kontynuował swoje zadania” - napisał premier Holandii w oficjalnym liście do parlamentarzystów. Obaj politycy wywodzą się z kręgów chadeckiej, konserwatywnej prawicy, zjednoczonej w europarlamencie pod nazwą Europejskiej Partii Ludowej. Kandydując na szefa Komisji Europejskiej Jean Peter Balkenende pokrzyżowałby marzenia swojego politycznego alianta.
Decyzja o tym, kto zostanie nowym szefem KE, zapadnie dopiero po czerwcowych wyborach do europarlamentu. Przewodniczącym zwyczajowo zostaje reprezentant głównej siły politycznej. Obecnie sondaże dają największe szanse na zwycięstwo właśnie Europejskiej Partii Ludowej. Jak twierdzi wczorajszy „Le Monde” Barroso od kilku miesięcy stara się zdobyć uznanie głównych postaci europejskiej prawicy, takich jak kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy, by zapewnić sobie druga kadencję. Jednak w ostatnim czasie relacje Portugalczyka z szefową niemieckiego rządu popsuły się. Obecny szef KE jest też krytykowany za bierność w walce z ogarniającym Europę kryzysem. „Pogłoski o możliwej kandydaturze Holendra mają postawić Barroso pod większa presją” - uważają dziennikarze „Le Monde”.