Jak podaje dziennik, powołując się na przedstawicieli Pentagonu, resort prowadzi dochodzenie szukając sprawie winnych przecieku dokumentów, ale dotąd bez efektów. Nie udało się dotąd też usunąć materiałów, opublikowanych w formie zdjęć dokumentów oznaczonych jako "ściśle tajne".
Tajne dokumenty na Twitterze i Telegramie
Zamieszczone w serwisach Twitter i Telegram oraz na forum 4chan materiały mówią m.in. o stanie wojny na dzień 1 marca, a także zawierają informacje na temat spodziewanych dostaw sprzętu, tempa zużycia amunicji, czy szkolonych ukraińskich batalionach, które mają wziąć udział w wiosennej ofensywie.
Według cytowanych przez "NYT" analityków, w niektórych miejscach dokumenty wydają się być zmodyfikowane. Chodzi o zawartą w nich szacunkową liczbę strat po obu stronach. W zmodyfikowanych wersjach dokumentów, które pojawiły się na Telegramie podana jest liczba 61-71 tys. zabitych żołnierzy po stronie ukraińskiej i 16-17,5 tys. po stronie rosyjskiej. W niezmienionej wersji podana szacowana liczba zabitych ukraińskich żołnierzy to 16-17,5 tys., podczas gdy rosyjskich - 35,5-43,5 tys.
Przedstawiciele administracji USA pod koniec marca oficjalnie mówili o rosyjskich stratach przekraczających 200 tys. żołnierzy, ale wliczając w to również rannych i pojmanych. Manipulacje sugerują, że za ich publikację odpowiadają rosyjskie służby.
Jak podaje "NYT", 1 marca ukraińscy oficjele byli w bazie USA w niemieckim Wiesbaden, uczestnicząc w grach wojennych, zaś dzień później odwiedzili ich przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley i naczelny dowódca sił NATO w Europie gen. Christopher Cavoli.
Inne opublikowane dokumenty, zawierają listę organizowanych ukraińskich jednostek wojskowych, 12 brygad, z których dziewięć miałyby być wyposażone i wyszkolone przez państwa zachodnie. Sześć z nich miały być gotowe do 31 marca, zaś reszta do 30 kwietnia. Według dokumentu, do wyposażenia tych dziewięciu brygad potrzeba ponad 250 czołgów i 350 innych wozów.
Jak pisze dziennik, w początkowej fazie wojny ukraińskie władze niechętnie dzieliły się z USA swoimi planami ze względu na obawy przecieków. Później jednak, od ubiegłej jesieni, wymiana informacji wywiadowczych miała stać się bardziej intensywna, a oba kraje blisko współpracują ze sobą, przygotowując plany na nadchodzącą ofensywę, która według "NYT" ma rozpocząć się za ok. miesiąc.
Podolak: To operacja dezinformacyjna
Wyciek - stwierdził Mychajło Podolak, doradca ukraińskiego prezydenta - to operacja dezinformacyjna rosyjskich służb specjalnych. Kreml chciał w ten sposób zasiać wśród sojuszników Kijowa wątpliwości w powodzenie ukraińskiej kontrofensywy; materiały opublikowane przez "NYT" zawierają ogromną ilość nieprawdziwych danych - podkreślił Podolak.
Urzędnik odniósł się do tej sprawy także w komentarzu w sieci społecznościowej Telegram. Doradca prezydenta zasugerował, że gdyby rosyjskie władze i służby rzeczywiście uzyskały wgląd do tajnych informacji z Waszyngtonu, to wówczas postępowałyby w zupełnie inny sposób.
"Jeśli ktoś ma dostęp do danych wywiadowczych Pentagonu, to nie będzie go niszczył na rzecz jednorazowej operacji informacyjnej. Jeśli dysponuje się danymi o poziomie wsparcia i planach wojskowych przeciwnika, to wtedy udaje się, że się (takich danych) nie posiada. (Dlatego) jeśli próbujesz stworzyć wrażenie, że wiesz, to oznacza, że nie wiesz niczego. To blef, mydlenie oczu. Nie macie żadnych danych, lecz próbujecie sobie pogrywać w celu destabilizacji, aby wywrzeć informacyjny i psychologiczny wpływ na osoby (faktycznie) podejmujące decyzje" - napisał Podolak, zwracając się do władz w Moskwie.
W ocenie doradcy prezydenta Ukrainy "Rosja szuka wszelkich sposobów na to, by przejąć inicjatywę w sferze informacyjnej i wpłynąć na scenariusze kontrofensywy (Kijowa)". "Wróg próbuje rozsiewać wątpliwości, kompromitować wcześniejsze pomysły (Ukrainy i Zachodu), straszyć swoją rzekomą 'wiedzą'. Są to jednak tylko standardowe elementy gry operacyjnej rosyjskiego wywiadu – i nic więcej. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistymi ukraińskimi planami" - wyjaśnił urzędnik.
"Jeśli chodzi o faktyczne plany kontrofensywy, rosyjskie wojska bez wątpienia zapoznają się z nimi jako pierwsze. Przypuszczam, że stanie się to bardzo szybko" - zapowiedział Podolak.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński