Palestyńska dziennikarka, która miała też obywatelstwo Stanów Zjednoczonych, przez 20 lat relacjonowała wydarzenia na Zachodnim Brzegu Jordanu dla telewizji Al-Dżazira, będąc bardzo uznaną dziennikarką w świecie arabskim. Zginęła w ubiegłym roku podczas izraelskiego nalotu na miasto Dżenin, postrzelono ją w tył głowy.
Abu Akleh miała na sobie widoczne oznaczenia prasowe; jej rodzina i media twierdzą, że jej śmierć nie była wypadkiem.
"Jest nam bardzo przykro"
Departament Sprawiedliwości USA rozpoczął w listopadzie ubiegłego roku dochodzenie w tej sprawie. Myślę, że to dla mnie okazja, aby powiedzieć, że jest nam bardzo przykro z powodu śmierci Shireen Abu Akleh - oświadczył w telewizji CNN rzecznik sił obronnych Izraela Daniel Hagari.
W Izraelu cenimy naszą demokrację, a w demokracji dostrzega się wielką wagę dziennikarstwa i wolności prasy. Chcemy, żeby dziennikarze czuli się bezpiecznie w Izraelu, w szczególności w czasie wojny, nawet jeśli nas krytykują - powiedział Hagari.
Izraelskie wojsko nie poniosło żadnej odpowiedzialności
Przeprosiny ze strony armii Izraela pojawiły się kilka dni po tym, gdy amerykańska organizacja ochrony dziennikarzy CPJ opublikowała raport, w którym stwierdzono, że izraelskie wojsko nie poniosło żadnej odpowiedzialności za zabójstwa co najmniej 20 dziennikarzy w ciągu ostatnich dwóch dekad.
Mimo że siły obronne Izraela przyznały we wrześniu ubiegłego roku, po początkowych zaprzeczeniach, że istnieje "wysokie prawdopodobieństwo", iż Shireen Abu Akleh została zastrzelona w maju 2022 r. przez żołnierza Izraela, zdecydowano, że wojsko nie zamierza wnosić oskarżeń, ani ścigać osób odpowiedzialnych za śmierć dziennikarki.