"We wszystkich sprawach omawianych na szczycie UE polska delegacja osiągnęła zamierzone wcześniej cele" - powiedział prezydent Lech Kaczyński.

Reklama

>>>Polska dostanie też nawet 330 mln euro na rozruszanie gospodarki

Projekt Partnerstwa Wschodniego został przedstawiony w zeszłym roku wspólnie przez ministrów spraw zagranicznych Polski i Szwecji Radosława Sikorskiego i Carla Bildta. W założeniu ma on związać sześć państw powstałych po upadku Związku Sowieckiego z Unią Europejską. Chodzi o Ukrainę, Mołdawię, Gruzję, Armenię, Azerbejdżan, a także Białoruś. Wciąż nie wiadomo jedynie, czy na inaugurujący projekt szczyt w Pradze zostanie zaproszony Aleksander Łukaszenka.

>>>Sikorski: Białoruś musi zapracować na Partnerstwo

Partnerstwo przewiduje stworzenie poszerzonej strefy wolnego handlu (obejmującej ostatecznie także swobodny przepływ osób), złagodzenie przepisów wizowych, ułatwienia gospodarcze i pomoc finansową dla krajów byłego ZSRR.

>>>Więcej o Partnerstwie Wschodnim

Wczoraj jednak polscy dyplomaci nie ukrywali irytacji, że pozostałe kraje UE lekceważą projekt. Zaistniała nawet groźba, że Unia nie znajdzie na niego pieniędzy. Oznaczałoby to całkowite zmarginalizowanie idei Partnerstwa Wschodniego. Majowy szczyt w Pradze, podczas którego ma dojść do oficjalnej inauguracji programu, kompletnie straciłby na znaczeniu.

Reklama

>>>Nie będzie faworyzowania Ukrainy

Dzisiaj, drugiego dnia szczytu, doszło jednak do przełomu. Unia przekazała nawet 600 mln euro na realizację projektu. "Trzeba przypilnować, żeby zyskało to ostateczną akceptację" - podkreślał Tusk. Po południu zapadła ostateczna decyzja: do już zaplanowanych 12 mld euro na całą Europejską Politykę Sąsiedztwa (a więc obejmującą także kraje północnej Afryki i Bliskiego Wschodu) unijny przywódcy dorzucili dodatkowe 600 mln euro. Tym razem tylko na polsko-szwedzką koncepcję. "Całość projektu i zapisana kwota to powód do polskiej satysfakcji" - komentował Donald Tusk.