Rosja ponosi w tej chwili straty w niemożliwym do utrzymania tempie; praktycznie wszystkie zdolne do mobilizacji siły lądowe tego kraju są w ten czy inny sposób uwikłane w wojnę - powiedział Saks w rozmowie z radiem Vikerraadio.
Dziennie Rosjanie tracą, licząc zabitych i rannych, ok. 2 tys. ludzi; takiego wskaźnika nie da się utrzymać długo - zaznaczył były sekretarz generalny estońskiego MSZ. Dodał, że trudno ocenić, ile więcej osób może zostać zmobilizowanych przez Kreml.
Straty "proporcjonalnie wyższe po stronie rosyjskiej"
Saks zauważył, że celem Ukraińców w tej fazie wojny jest - poza wyzwalaniem swojego terytorium - zadawanie jak największych strat stronie rosyjskiej, przy minimalizowaniu strat własnych. - Szkolenie Ukraińców przynosi dobre efekty, co potwierdzają liczby obrazujące straty obu stron - proporcjonalnie wyższe po stronie rosyjskiej - wskazał były estoński dyplomata.
Rosjanie będą próbować - ocenił Saks - rozpocząć skoncentrowaną ofensywę, by odciąć ukraińskie drogi zaopatrzeniowe biegnące w kierunku Bachmutu i dalej na południe. Były szef estońskiego wywiadu zagranicznego zwrócił jednak uwagę na trudności, z jakimi mierzą się Rosjanie. - Moskwa nie ma rezerw, wszystko zostało już rzucone na Ukrainę - zaznaczył.
Z Tallina Jakub Bawołek