Nieuwaga jednej agentki mogła spowodować katastrofę służb specjalnych. Wyszkolona przez MI-6 funkcjonariuszka brytyjskiej agencji do zwalczania przestępczości zorganizowanej (SOCA) zostawiła torebkę w autobusie na lotnisku El Dorado w stolicy Kolumbii Bogocie. W torbie była komputerowa karta pamięci z bezcenną zawartością - danymi agentów i informatorów i informacjami o operacjach wywiadu.

Reklama

Zguba spowodowała wywołała popłoch w brytyjskich służbach specjalnych. Niektóre operacje wywiadu trzeba było zakończyć, a setkom ludzi - agentom i informatorom - zagroziła śmierć. Szefowie brytyjskich służb obawiają się teraz, że informacje zawarte na dysku dostaną się w ręce południowoamerykańskich narkobaronów i utrudnią walkę z przemytnikami narkotyków.

Sprawa zgubionego banku informacji to ciężki orzech do zgryzienia dla rządu w Londynie i kolejny cios dla minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith, która odpowiada za brytyjskie operacje antynarkotykowe i ochronę wywiadu.

"To bardzo delikatna część operacji nadzorowanych przez [brytyjskie] MSW i kolejny z serii wycieków informacji. To pokazuje, dlaczego ten rząd, i w szczególności Jacqui Smith, muszą przestrzegać z procedur bezpieczeństwa" - powiedział szef brytyjskiego MSW w gabinecie cieni Chris Grayling.

SOCA potwierdziła wczoraj stratę danych, ale zaznaczyła, że całe zdarzenie miało miejsce w 2006 roku, kiedy świeżo powstała agencja "pracowała jeszcze według procedur swoich prekursorek".