Ostatnia przedwakacyjna sesja amerykańskiego Sądu Najwyższego zakończyła się mocnym akcentem – wyrokami w trzech sprawach, które uznawano za konstytucyjne blockbustery. Pierwszego dnia na śmietnik historii trafiła akcja afirmatywna. Zdominowany przez konserwatystów SN uznał, że uwzględnianie rasy kandydata w rekrutacji na studia narusza konstytucyjną gwarancję równości wobec prawa.

Reklama

Obalenie precedensu oznacza…

"Zbyt długo wiele uniwersytetów przyjmowało, że probierzem tożsamości jednostki nie są wyzwania, które pokonała, umiejętności, które zdobyła, czy lekcje, które wyciągnęła, lecz kolor jej skóry" - napisał w uzasadnieniu wyroku prezes sądu John Roberts. Obalenie prawie 50-letniego precedensu oznacza, że jeśli prestiżowe uczelnie chcą dalej dbać o różnorodność na swoich kampusach, to, by nie zamienić się całkiem w machiny reprodukcji białych elit, muszą znaleźć na to inny sposób niż przyjmowanie określonego procentu osób różnych ras.

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM WYDANIU MAGAZYNU "DGP. DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>