Olaf Scholz jeszcze w kampanii wyborczej zapowiedział legalizację marihuany do celów rekreacyjnych. Właściwe ustawy, które mają do tego doprowadzić, były konsultowane przez ostatni rok na różnych możliwych szczeblach – zarówno z ekspertami medycznymi, jak i unijnymi instytucjami. Mimo że nie wszystkie wątpliwości udało się rozwiać, to koalicyjny rząd Scholza z zapewnień się nie wycofuje, wręcz przeciwnie – zamierza je teraz wdrożyć w życie. W tym tygodniu, jak poinformował minister zdrowia Karl Lauterbach, rząd zamierza przyjąć pierwszą z ustaw, która wczesną jesienią ma trafić do parlamentu.

Reklama

Na co pozwalają projektowane wciąż niemieckie przepisy? Przede wszystkim na możliwość posiadania przez osoby dorosłe do 25 g marihuany na cele rekreacyjne oraz hodowanie do trzech roślin. Nielegalna pozostawałaby sprzedaż marihuany, z wyjątkiem tej przeznaczonej do celów medycznych. Niemcy zresztą już dziś są prawdziwym potentatem produkcji marihuany medycznej i zaopatrują większość państw UE, w których jest ona legalna. Trzy niemieckie firmy mające licencje na produkcję są w stanie dostarczyć obecnie na rynek ponad 80 mln t rocznie. Z kolei legalizacja marihuany rekreacyjnej miałaby przynieść dochody z tytułu podatków oraz oszczędności dotyczące przeciwdziałania przestępstwom narkotykowym o wartości niecałych 5 mld euro rocznie. Taki krok ponadto według rządu Scholza ma także pomóc stworzyć około 27 tys. nowych miejsc pracy.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU "DGP. DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>