Miller odniósł się w ten sposób do potwierdzenia przez rosyjskie i północnokoreańskie władze, że w najbliższym czasie dojdzie do spotkania Putina i Kim Dzong Una w Władywostoku. - Półtora roku temu prezydent Putin rozpoczął swoją agresję przeciwko Ukrainie na pełną skalę z marzeniem odnowienia chwały Imperium Rosyjskiego. Ta nadzieja się nie sprawdziła i się nie sprawdzi, i myślę, że nie ma lepszego dowodu jak ten, że (...) Putin musi przemierzyć przez cały swój kraj, by uniżenie błagać o pomoc wojskową - skomentował Miller.
Rzecznik podkreślił, że choć Korea Północna może uzyskać coś od Rosji, to mimo wszystko uznaje postawę Rosji w tej sprawie jako błaganie "globalnego pariasa". Przyznał jednocześnie, że nie ma dokładnych szczegółów na temat tego, co Rosja ma otrzymać z Pjongjangu. Wcześniej m.in. rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby mówił, że chodzi m.in. o amunicję artyleryjską ale również elektronikę potrzebną dla rosyjskiego przemysłu obronnego.
"Z pewnością nie jest to wizyta towarzyska"
Pytany przez Polską Agencję Prasową o to, czy fakt wizyty oznacza, że Pjongjang zgodzi się na wysłanie broni Rosji, Miller odpowiedział, że "z pewnością nie jest to wizyta towarzyska", jednak przyznał, że nie zna szczegółów potencjalnego układu. Według Białego Domu spotkanie z Putinem miało być jednym z warunków wysuwanych przez Kima.
W poniedziałek informacje o spotkaniu Putina z Kimem - o planach tych i rozmowach o dostawach broni z Korei Płn. wcześniej informował Biały Dom - potwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Według południowokoreańskiej telewizji do spotkania dojdzie najprawdopodobniej we wtorek we Władywostoku, zaś Kim wyruszył do Rosji w poniedziałek swoim pociągiem opancerzonym.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński