Organizacja pozarządowa Wenezuelskie Obserwatorium Więzień (OVP) przekazała natomiast, cytując źródła zbliżone do operacji i samych więźniów, że przekazanie kontroli nad zakładem karnym w stanie Aragua na północy Wenezueli zostało w rzeczywistości wynegocjowane z przywódcami gangu, a „wielu skazanych” zdołało się wcześniej wydostać tunelami wykopanymi pod więzieniem.

Reklama

Więzienie od lat znajdowało się pod kontrolą kartelu Tren de Aragua, określanego po hiszpańsku jako „megabanda” i uznawanego za największą organizację przestępczą Wenezueli oraz jedną z największych w całej Ameryce Łacińskiej. Według mediów w Tocoron przebywał między innymi przywódca tej grupy Hector Rusthenford Guerrero Flores, znany jako „Nino Guerrero”.

W zakładzie karnym gangsterzy rządzili się sami. Mieszkali tam nie tylko skazańcy - część z nich sprowadziła tam swoje rodziny. Mogli obstawiać wyniki wyścigów konnych, zaciągać pożyczki w prowizorycznym banku i bawić się w klubie nocnym o nazwie Tokio. Mieli też do dyspozycji małe zoo z flamingami i strusiem – podała stacja BBC.

Ośrodek spisku został rozbrojony

Reklama

"Wysłano ponad 11 tys. wykwalifikowanych funkcjonariuszy, gotowych do przywrócenia godności systemu penitencjarnego kraju. Ośrodek spisku i przestępczości, używany przez międzynarodową sieć przestępczą, został rozbrojony” – ogłosiły władze.

Autorka książki o gangu Tren de Araguas, Ronna Risquez, oceniła, że więzienie funkcjonowało „jak małe miasto”. Ostrzegła, że przejęcie go przez władze bynajmniej nie oznacza zakończenia działalności grupy, która oskarżana jest o wymuszenia, porwania, kradzieże, zabójstwa i handel ludźmi. Jej macki sięgają do wielu państw kontynentu, w tym Peru, Chile, Ekwadoru i Kolumbii.

Podejrzewa się, że szef gangu Nino Guerrero uciekł z więzienia Tocoron i jest na wolności – podał wenezuelski dziennik „El Nacional”, oceniany jako jedna ostatnich niezależnych gazet w kraju rządzonym przez reżim Nicolasa Maduro.

Według tej gazety wenezuelskie służby najpierw usunęły z terenu więzienia rodziny skazańców, w tym babcie, żony i dzieci. W środku znaleziono pistolety maszynowe, granaty, karabiny, smartfony, zestaw maszyn do „wykopywania” bitcoinów i motocykle. Był tam plac zabaw dla dzieci, restauracje, lodziarnie, basen, boisko do bejsbolu i dyskoteka.

Rząd Wenezueli przedstawił akcję jako „wielkie zwycięstwo” w „walce z organizacjami przestępczymi”. Zapowiedział jednocześnie, że „drugi etap” operacji będzie polegał na poszukiwaniu zbiegów. Nie wyjaśniono ilu więźniom udało się zbiec.