Media opisujące w środę przypadek sierżanta z Wysp Kanaryjskich, który dostał odmowną decyzję od urzędu stanu cywilnego w Las Palmas, powołują się na oświadczenie władz tej instytucji. W dokumencie wyjaśniły one, że odmówiły wojskowemu rejestracji jako kobiety, gdyż nie istnieje żadna przesłanka, aby uznać go za osobę transpłciową.
Zmiana płci dla awansu
Według uzasadnienia wnioskujący ani "nie wygląda jak kobieta, ani nie zmienia głosu", za to chce używać dotychczasowych personaliów, "ignorując różnicę pomiędzy ekspresją płciową a tożsamością płciową".
"Dodatkowo zadeklarował on, że nie zna żadnej grupy wsparcia dla osób transpłciowych i nie potrzebuje od nikogo wsparcia psychologicznego (…), ale chciałby awansować ze stopnia sierżanta na podporucznika" - napisał w oświadczeniu urząd stanu cywilnego w Las Palmas.
Ustawa o osobach transpłciowych
Od marca br. w Hiszpanii obowiązuje ustawa o osobach transpłciowych, która przewiduje, że zmiana płci jest możliwa bez terapii hormonalnej czy zabiegów zmieniających organy płciowe, a jedynie na podstawie deklaracji wnioskującego, że ten czuje się osobą o płci odmiennej od biologicznej.
Przepisy, które weszły w życie z inicjatywy minister ds. równouprawnienia Irene Montero, są od kilku miesięcy krytykowane przez rozmaite środowiska, w tym organizacje feministyczne. Twierdzą one, że nowe prawo zachęca do nadużyć polegających na zmianie płci i personaliów osobom "kierującym się złymi zamiarami", np. oszustom lub agresorom seksualnym.
Oszustwo i pogarda
Komentując przypadek sierżanta z Wysp Kanaryjskich, minister Montero w komunikacie opublikowanym w środę w sieci X (dawniej Twitter) nazwała zdarzenie "oszustwem" i przykładem "pogardy dla godności człowieka" i środowiska osób transpłciowych.
Autor: Marcin Zatyka