W spotkaniu mieli uczestniczyć Louis Bono, doradzający Waszyngtonowi w sprawie negocjacji na Kaukazie, przedstawiciel UE w regionie Toivo Klaar oraz Igor Chowajew, który pełni funkcję specjalnego wysłannika Putina ds. stosunków między Armenią a Azerbejdżanem.

Reklama

Politico, powołując się na zachodniego dyplomatę, twierdzi, że do spotkania doszło 17 września w Stambule w ramach prób wywarcia nacisku na Azerbejdżan, by przerwał dziewięciomiesięczną blokadę Górskiego Karabachu i przepuścił konwoje z pomocą humanitarną z Armenii. Uczestnicy spotkania skupiali się na kwestii, „jak uruchomić te cholerne ciężarówki” i zapewnić dostawy żywności i paliwa dla ok. 100 tys. etnicznych Ormian zamieszkujących Górski Karabach.

Takie spotkania dyplomatyczne na wysokim szczeblu są rzadkością - twierdzi portal, przypominając, że gdy w marcu sekretarz stanu USA Antony Blinken i minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow spotkali się twarzą w twarz na marginesie szczytu G20 w Indiach, Moskwa upierała się, że wymiana zdań odbyła się „w drodze” i nie przeprowadzono żadnych negocjacji.

W oświadczeniu przekazanym Politico urzędnik UE stwierdził, że „ważne jest utrzymywanie kanałów komunikacji z odpowiednimi rozmówcami, aby uniknąć nieporozumień”. Urzędnik zauważył również, że przez „ostatnie lata” Klaar starał się utrzymać otwarte kanały komunikacji m.in. z Chowajewem i wiceministrem spraw zagranicznych Rosji Michaiłem Gałuzinem.

Rzecznik Departamentu Stanu USA odmówił komentarza, stwierdzając jedynie, że „nie komentujemy prywatnych rozmów dyplomatycznych”. Jednak orientujący się w sprawie tureckiego spotkania amerykański urzędnik wyjaśnił, że dyskusje wynikały ze zrozumienia, że Kreml nadal ma w regionie silną pozycję i może wywierać wpływ na obie strony konfliktu.

19 września Azerbejdżan rozpoczął błyskawiczną ofensywę na Górski Karabach, wysyłając czołgi i wojsko pod osłoną ciężkiego ostrzału artyleryjskiego. Przywódcy ormiańscy w Karabachu zostali zmuszeni do poddania się po 24 godzinach walk, w których zginęły setki osób po obu stronach. Rząd Armenii twierdzi, że od tego czasu ponad 100 tys. ludzi opuściło domy i uciekło za granicę w obawie o życie.