Operację przeprowadzono na lotnisku wojskowym Solcy-2 w obwodzie nowogrodzkim, położonym między Nowogrodem Wielkim i Pskowem, około 230 km na południe od Petersburga. Atak skutkował pierwszym potwierdzonym zniszczeniem rosyjskiego bombowca strategicznego przez ukraińskie wojska. Jeden z samolotów Tu-22M3 całkowicie spłonął, a dwa kolejne zostały uszkodzone.

Reklama

"Celem sierpniowej misji, którą kierował pułkownik Ołeh Babij, było powstrzymanie rosyjskich nalotów na cele cywilne na Ukrainie. Operacja okazała się sukcesem, ponieważ zdezorganizowała plany wroga dotyczące kolejnych ataków z powietrza, a także całkowicie zakłóciła funkcjonowanie lotnisk wojskowych i baz lotnictwa dalekiego zasięgu w Rosji" - czytamy na stronie HUR.

Ukraińska służba dodała, że dzięki tej misji udało się też wywołać panikę w armii wroga i w rosyjskim społeczeństwie. Udowodniono bowiem, że skuteczne ataki na ważne cele wojskowe są możliwe również w głębi kraju-agresora.

"Ostatnie zadanie"

Ta operacja okazała się niestety, ostatnim zadaniem bojowym płk Babija i jego oddziału. Podczas powrotu na Ukrainę dywersanci wpadli w zasadzkę Rosjan. Babij zginął 30 sierpnia, gdy próbował osłaniać odwrót swoich towarzyszy broni - ujawnił wywiad wojskowy.

HUR poinformował, że oficer został pośmiertnie odznaczony tytułem Bohatera Ukrainy. Jak dodano, Babij osierocił dwójkę małych dzieci.

Dobrze znamy ludzi, którzy 19 i 21 sierpnia zniszczyli dwa bombowce strategiczne wroga i uszkodzili dwie kolejne takie maszyny na lotnisku Solcy-2 oraz w Szajkowce w obwodzie kałuskim. Wykonawcy tych akcji "po prostu zrealizowali określone zadania na terytorium Rosji". W rezultacie skutecznych ataków łączna liczba Tu-22 pozostających w dyspozycji Rosjan zmniejszyła się z 31 do 27 - informował bezpośrednio po tej operacji szef HUR generał Kyryło Budanow.