Apel ten wystosował tzw. Kongres Deputowanych Wszystkich Poziomów, który zebrał się w środę w Tyraspolu. Oświadczył on, że Naddniestrze jest obiektem "presji gospodarczej", co jest sprzeczne z "europejskimi zasadami i standardami ochrony praw człowieka i wolnego handlu".

Reklama

Deputowani zwrócili się też do organizacji międzynarodowych: Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), Parlamentu Europejskiego, Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) i sekretarza generalnego ONZ Antonio Gueterresa. Domagają się, by instytucje te "wpłynęły na władze Mołdawii"; według deputowanych Kiszyniów "narusza prawa mieszkańców Naddniestrza".

Reakcja Mołdawii

Żądanie władze separatystycznego regionu Naddniestrza spotkało się z szybką reakcją Mołdawii. Wicepremier Mołdawii Oleg Serebrian oświadczył, że Kiszyniów "odrzuca propagandę z Tyraspola".

Reklama

Serebrian podkreślił, że Naddniestrze czerpie korzyści z "polityki pokoju, bezpieczeństwa i integracji gospodarczej w ramach powiązań z Unią Europejską".

Komunikat w tej sprawie wydał także rzecznik mołdawskiego rządu Daniel Vode, który oświadczył, że zjazd "deputowanych" Naddniestrza i jego decyzje nie stwarzają zagrożenia eskalacją i destabilizacją sytuacji. Jego zdaniem zgromadzenie to było wydarzeniem czysto propagandowym.

Nie widzimy niebezpieczeństwa destabilizacji. Obserwujemy sytuację bardzo uważnie i powtarzamy, że ten region również chce pokoju i bezpieczeństwa - stwierdził Vode. - Kongres w Tyraspolu był wydarzeniem czysto propagandowym, które nie zasługuje na transmisję na żywo przez zagranicznych dziennikarzy i wielkie tytuły - dodał.

Naddniestrze

Reklama

Naddniestrze to zdominowana przez ludność rosyjskojęzyczną separatystyczna republika na terytorium Mołdawii - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.

Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W Naddniestrzu stacjonuje około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.

Scenariusz podobny jak na Ukrainie

O "obronę" do Moskwy zwracały się też ustanowione przez Rosjan władze ukraińskich regionów Donieckiego i Ługańskiego które wcześniej również zadeklarowały niezależność od władz w Kijowie, ustanawiając Doniecką i Ługańską Republikę Ludową.