Separatystom z Naddniestrza kończy się czas

Separatystyczne władze Naddniestrza kierują się własnym interesem i chciałyby utrzymać status quo sprzed 2022 r. Jeśli jednak Rosjanie doszliby do Odessy, Tyraspol straci pole manewru - powiedział Vladimir Socor, ekspert z Fundacji Jamestown.

Reklama

Jeśli rosyjska armia dotarłaby do Odessy na południu Ukrainy, władze separatystycznego Naddniestrza (terytorium Mołdawii), będą musiały bezdyskusyjnie wykonywać rosyjskie rozkazy, nawet jeśli nie będzie się im to podobać i będzie to sprzeczne z ich własnym interesem - przewiduje analityk.

Obecnie Naddniestrze - separatystyczny region w Republice Mołdawii - oddziela od Rosji terytorium Ukrainy. Na początku rosyjskiej agresji na pełną skalę w 2022 r. jednym z planów - nieudanych - napadającej armii był desant w Odessie, który sprawiłby, że Rosjanie znaleźliby się bardzo blisko. Z Odessy do Naddniestrza jest ok. 100 km.

Reklama

Teraz naddniestrzańscy (separatystyczni) liderzy mają duże pole manewru, bo Rosja jest fizycznie odizolowana - mówi Socor. Oznacza to m.in., że Rosja nie może uzupełnić ani dozbroić swoich sił, które tam stacjonują.

Dwie trzecie wymiany handlowej Naddniestrza przypada na UE i geograficznie odbywa się przez terytorium Mołdawii i Rumunii. Nawet benzyna i diesel, które są tam używane, w tym także zresztą przez rosyjskie wojska, pochodzą z Rumunii. To tylko pokazuje, jak bardzo to terytorium jest zależne od relacji z UE. Dodatkowo Naddniestrze ma robocze relacje z Kijowem i administracją Wołodymyra Zełenskiego - dodaje analityk.

Gdyby Rosjanie dotarli do Odessy, separatystyczne władze stracą pole manewru i dostęp do europejskiego rynku. W takiej sytuacji również Kiszyniów utraciłby swoje możliwości oddziaływania na Tyraspol, których zresztą używa bardzo mądrze, umiarkowanie i konstruktywnie - ocenia Socor. Jak mówi, władze Mołdawii nie są zainteresowane zduszeniem gospodarki Naddniestrza, lecz jej przetrwaniem, a wręcz dobrobytem, porównywalnym z prawym brzegiem Dniestru (czyli terenami kontrolowanymi przez Kiszyniów).

Reklama

Kiszyniów chce zreintegrować Naddniestrze w konstytucyjne ramy Mołdawii. Gdyby doszło do zajęcia Odessy, to te możliwości oddziaływania zostaną całkowicie utracone - ocenia Soccor.

Nie chodzi wcale o wejście do Mołdawii czy nawet samego Naddniestrza. (Rosjanie) nie muszą wchodzić. Będąc w Odessie, będą mogli uzupełnić swoje siły w separatystycznym regionie, dozbroić je nową bronią, której teraz tam nie ma. To, co potrzebowaliby zrobić, to zwiększyć liczbę swoich wojsk w Naddniestrzu, ale nie w celu klasycznej okupacji - mówi Socor.

Jak mówi analityk, obecnie w Naddniestrzu jest od 1500 do 2000 żołnierzy rosyjskich. Większość z nich to lokalni mieszkańcy, którzy służą pod rosyjską flagą dla żołdu. Szacuje się, że jest tam może ok. 200 zawodowych oficerów z armii rosyjskiej, czyli takich, którzy urodzili się w Rosji i stamtąd przyjechali. Nie mogą oni być poddani rotacji, bo są odcięci, nie mają połączenia - przypomina rozmówca PAP.

"W Naddniestrzu każdy ma kilka paszportów"

Ja nazywam ich żołnierzami, którzy służą pod rosyjską flagą. Żeby być w rosyjskiej armii, muszą przyjąć obywatelstwo. Pamiętajmy jednak, że w Naddniestrzu prawie każdy ma w kieszeni kilka paszportów i żadna władza nie jest w stanie ustalić, ile obywatelstw ma konkretna osoba. Może mieć paszport rosyjski, ukraiński, mołdawski, a nawet rumuński - tłumaczy Socor.

Dlatego też uważam, że nie powinniśmy, jak robimy to od lat, mówić o wycofaniu rosyjskich wojsk z Naddniestrza. Powinniśmy mówić o repatriacji ok. 200 zawodowych oficerów. W przypadku reszty, czyli pewnie 1500-1700 osób, trzeba mówić o demobilizacji i reintegracji żołnierzy służących pod rosyjską flagą, bo to są lokalni mieszkańcy - zaznacza analityk Fundacji Jamestown.

Czym jest Naddniestrze

Naddniestrze - separatystyczny region Mołdawii, byłej republiki w składzie ZSRR - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę. Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie.

Władze Mołdawii, która obecnie jest objęta procesem akcesyjnym do UE, podkreślają, że dążą do reintegracji regionu drogą pokojową. Analitycy ostrzegają, że Naddniestrze, podobnie jak prorosyjska Autonomia Gagauska są w coraz większym stopniu wykorzystywane przez Kreml w wojnie informacyjnej i operacjach hybrydowych, by przeszkodzić w procesie eurointegracji Mołdawii.