O podsłuchanej rozmowie poinformowała redaktor naczelna Russia Today Margarita Simonyan. Jak mówiła, "w tym samym dniu, w którym kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapewniał, że NATO nie jest i nie będzie bezpośrednio zaangażowane w konflikt na Ukrainie, najwyższe kierownictwo Niemiec zastanawiało się, jak przeprowadzić atak na Most Kerczeński".

Reklama

Simonyan powiedziała, że jest w posiadaniu nagrania rozmowy oficerów Bundeswehry. Opublikowała też transkrypcję nagrania, z której wynikało, że oficerowie dyskutowali o zdolności pocisków Taurus do uderzenia i zniszczenia Mostu Kerczeńskiego, który prowadzi na okupowany przez Rosjan ukraiński Krym. Jeden z oficerów stwierdził, że Taurus "ma potencjał, aby dotrzeć do mostu, mimo że jest to trudny cel, a także do składów amunicji" na okupowanym Krymie.

Nagranie skomentował również wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew, który powiedział, że z przechwyconej rozmowy oficerów Bundeswehry "jasno wynika, że Niemcy przygotowują się do wojny z Rosją".

Reklama

Niemiecki MON potwierdza, Scholz zapowiada śledztwo

Niemieckie Ministerstwo Obrony potwierdziło, że przechwycono wewnętrzną rozmowę między wysokimi rangą niemieckimi oficerami wojskowymi. Scholz zobowiązał się do przeprowadzenia szybkiego śledztwa w tej sprawie. Nazwał przeciek "bardzo poważną sprawą". - Będzie to teraz badane bardzo dokładnie, bardzo intensywnie i bardzo szybko - obiecał kanclerz.

Już wcześniej zapewniał, że Niemcy nie wyślą Ukrainie pocisków manewrujących Taurus, ponieważ - jak ocenił - wiązałoby się to z ryzykiem zaangażowania Niemiec w wojnę Rosji przeciw Ukrainie.

Niemiecki minister obrony Boris Pistorius zasugerował pewną zbieżność między datą upublicznienia nagrania a terminem pogrzebu Aleksieja Nawalnego.

Ambasador wezwany do MSZ Rosji

Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej został wezwany ambasador Niemiec, Alexander Graf Lamsdorff. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow stwierdził, że ujawnione dyskusje pokazały, iż "apetyt na wojnę w Europie wciąż pozostaje bardzo, bardzo wysoki".

Do sprawy wróciła w poniedziałek także rzeczniczka rosyjskiego resortu spraw zagranicznych Maria Zacharowa, która powiedziała, że "jeśli Berlin nie zmieni swego podejścia, poniesie straszliwe konsekwencje". Dodała też, że sytuacja ta pokazała, iż Niemcy "nie są całkowicie zdenazyfikowane". - Najbardziej potworne jest to, że jeśli nic nie zostanie zrobione, doprowadzi to do strasznych konsekwencji dla samych Niemiec - stwierdziła.