"Polska przeznacza 4 proc. PKB na obronność. Nie jest to jedyna różnica między Niemcami a Polską" - pisze Frank Specht w największym niemieckim dzienniku kół gospodarczych "Handelsblatt". W Polsce Pistorius na własne oczy mógł się przekonać, jak przebiega realizacja "epokowego zwrotu", jeżeli wdrażana jest z determinacją.

Reklama

"Podczas gdy niemiecki minister obrony dotychczas bezskutecznie zabiega o zwiększenie rocznego budżetu na obronność, a Bundeswerze nadal brakuje wszystkiego, Polacy wzmacniają na wielką skalę własne siły zbrojne" - pisze Specht.

Gigantyczne zakupy polskiej armii

Podkreśla, że Polska w minionych latach wydawała na wojsko rocznie blisko 4 proc. PKB, a w bieżącym roku przeznaczyła na ten cel aż 4,2 proc. Specht pisze o zakupach broni w USA i Korei Południowej, w tym o myśliwcach F-35, które Polska będzie miała na wyposażeniu szybciej niż Niemcy.

Dziennikarz "Handelsblatt" pisze, że niemieckie koncerny zbrojeniowe spodziewały się lepszych interesów z Polską, jednak rząd w Warszawie zdecydował się na zakup czołgów w USA i Korei Południowej. Powodem mogło być to, że niemieckie firmy Krauss-Maffei Wegmann i Rheinmetall nie mogły zrealizować zamówień tak szybko, jak życzyła sobie Polska.

Wizyta w niełatwych czasach

Reklama

Tanja Tricarico pisze w dzienniku „Tageszeitung” (TAZ), że "Pistorius odwiedził Polskę w niełatwych czasach". "Sprawa z przekazaniem pocisków Taurus zakończyła się fiaskiem, Bundeswehra pilnie potrzebuje personelu, pojawiła się groźba powrotu obowiązkowej służby wojskowej, a dostawy broni i amunicji do Ukrainy utknęły" - wymienia. W dodatku szef klubu parlamentarnego SPD Rolf Muetzenich domagał się w Bundestagu "zamrożenia" wojny, aby umożliwić negocjacje i opcje pokojowe.

Autorka podkreśla, że Polska należy do najbliższych sojuszników Ukrainy i odgrywa centralną rolę w dostawach broni dla zaatakowanego kraju. Pistorius i jego polski odpowiednik Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdzili, że nie ograniczą pomocy dla Ukrainy – pisze Tricarico. "Nie wolno przyzwyczajać się do wojny" - cytuje polskiego ministra. Autorka zwraca uwagę na zdystansowanie się przez niemieckiego ministra od Muetzenicha, szefa klubu własnej partii (SPD). Ani zamrożenie konfliktu, ani rozejm nie wchodzą w rachubę, gdyż pomogłoby to tylko Putinowi – uważa Pistorius.

"Polski punkt widzenia jest jasny"

Dziennikarka "TAZ" zaznaczyła, że niemieckie spory o kierunek polityki obronnej nie są w Warszawie dobrze odbierane. Jej zdaniem spór został wywołany przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który kilkakrotnie nie wykluczył użycia wojsk lądowych w Ukrainie. Podobne głosy dobiegają z Finlandii i krajów bałtyckich.

"Polski punkt widzenia jest jasny: Polska nie zamierza wysyłać wojska na Ukrainę - powiedział Kosiniak-Kamysz. W maju ma odbyć się kolejne spotkanie Trójkąta Weimarskiego - na szczeblu ministrów obrony, tym razem w Polsce. Kwestia wysłania wojska (na Ukrainę - PAP) powróci zapewne na agendę" - pisze w konkluzji Tricarico.

Wizyta w Polin

Wysłannik "Sueddeutsche Zeitung" Georg Ismar wiele miejsca w swoim komentarzu poświęca wizycie Pistoriusa w Muzeum Historii Żydów Polski POLIN. "Dla Pistoriusa jest to ważna wizyta, poświęcił jej ponad godzinę" -relacjonuje dziennikarz. Ostatnia część wystawy w muzeum poświęcona jest "mrocznemu rozdziałowi (historii) - skutkom zwlekania, lęku i polityce appeasementu" - czytamy w „SZ”. Ismar przypomniał, że chociaż we wrześniu 1939 r. Wielka Brytania i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę, to w rzeczywistości nie interweniowały, pozwalając na podbicie Polski.

"Dziś chodzi o to, żeby nie zostawić Ukrainy na pastwę losu" - podkreśla autor przypominając, że zdaniem niektórych służb Putin po pokonaniu Ukrainy może zaatakować kraje NATO szybciej, niż nam się wydaje.

"Przełom w dobrym kierunku"

Zdaniem "SZ" w relacjach polsko-niemieckich ma miejsce przełom w dobrym kierunku. Autor zwraca uwagę na pozytywną ocenę niemieckich dostaw broni oraz przekazania Polsce baterii rakiet przeciwlotniczych Patriot.

Na łamach "Rheinische Post" możemy przeczytać, że w minionych latach pomiędzy rządem w Berlinie a prawicowo-nacjonalistyczną partią PiS dochodziło do napięć, także w kwestii pomocy dla Ukrainy – pisze Jan Drebes. Po zmianie rządu w Polsce widoczne są oznaki zbliżenia, podczas gdy w poniedziałek – w przeddzień spotkania w Ramstein - Pistorius i Kosiniak-Kamysz demonstrowali jedność.

"Obaj są przeciwko możliwości wysłania wojska (na Ukrainę)" - zaznaczył autor dodając, że opowiedzieli się za zwiększeniem produkcji amunicji oraz przeciwko zamrożeniu wojny. "Wobec takiej zgodności poglądów spotkania nie zakłócił nawet fakt, że dziennikarze mogli przysłuchiwać się końcowemu fragmentowi obrad między Pistoriusem a Kosiniakiem-Kamyszem. Dziennikarze czekający na konferencję prasową mogli usłyszeć w słuchawkach urządzeń do tłumaczenia fragment rozmowy obu ministrów prowadzonej w sali obrad" - pisze „Rheinische Post”.

"Niespotykany wymiar wzajemnego zaufania"

Markus Decker z redakcji RedaktionsNetzwerk Deutschland RND, obsługującej kilkadziesiąt gazet regionalnych, przypomina o wypowiedzi szefa MSZ Radosława Sikorskiego dla "Neue Zuercher Zeitung", że niemieccy żołnierze są w Polsce mile widziani.

Ta wypowiedź jest dowodem na "niespotykany dawniej wymiar wzajemnego zaufania" - ocenia niemiecki dziennikarz. Jak podkreśla, od przejęcia władzy 13 grudnia premier Donald Tusk już dwukrotnie był w Berlinie. "Stosunki Pistoriusa z poprzednim ministra obrony Mariusza Błaszczaka były napięte, ponieważ napięte były relacje z rządem PiS. Teraz powstała nowa szansa na porozumienie. Niemiecki minister obrony próbuje ją wykorzystać" - zaznacza Decker z RND.