Unijne instytucje są gotowe podjąć z Tbilisi bezkompromisową rozgrywkę. W przypadku kontynuacji dotychczasowego kursu polityki przez gruzińskie władze jesienią KE prawdopodobnie nie potwierdzi statusu Gruzji jako państwa kandydującego w dorocznym raporcie na temat krajów objętych procesem akcesyjnym - powiadomił wysoki rangą urzędnik UE wypowiadający się dla "Foreign Policy" pod warunkiem zachowania anonimowości.

Reklama

Amerykanie szykują dla Gruzji marchewkę

Stany Zjednoczone chcą zachęcić rząd Gruzji do wycofania się z planów przyjęcia kontrowersyjnej ustawy o tzw. agentach zagranicznych, uważanej przez dużą część gruzińskiego społeczeństwa i wielu ekspertów za inspirowaną przez Kreml. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, a władze Gruzji zagwarantują przeprowadzenie w kraju uczciwych i wolnych wyborów, USA mogłyby przystąpić z tym państwem do rozmów dotyczących udzielenia mu preferencji handlowych i pomocy militarnej oraz zaoferowania liberalizacji reżimu wizowego dla gruzińskich obywateli - poinformował w poniedziałek kongresmen Joe Wilson w rozmowie z portalem Politico.

Wcześniej Biały Dom i Departament Stanu USA ostrzegły rząd w Tbilisi, że przeforsowanie niepopularnej ustawy mogłoby grozić wprowadzeniem przez Waszyngton restrykcji wobec Gruzji i zmusiłoby Stany Zjednoczone do "fundamentalnego przeorientowania" relacji z tym państwem.

"Nie możemy być radykalni, jak USA"

Reklama

Nie możemy być tak radykalni, jak USA, ponieważ wówczas wysłalibyśmy Gruzinom niewłaściwy sygnał. Mieszkańcy tego kraju pomyśleliby, że odwracamy się od nich plecami w sytuacji, gdy ich jedyną nadzieją jest Unia - przyznał rozmówca "Foreign Policy", reprezentujący jedną z instytucji UE.

Co dzieje się w Gruzji?

Od ponad miesiąca w Gruzji trwają masowe protesty przeciwko ustawie o agentach zagranicznych. Według krytyków umożliwi ona władzom zniszczenie społeczeństwa obywatelskiego i wprowadzenie autorytarnego modelu rządów w stylu rosyjskim. Jak argumentują, w praktyce będzie to też oznaczało powrót do rosyjskiej strefy wpływów, ponieważ już widać, że przyjęcie ustawy wywołuje bezprecedensowy kryzys w relacjach Tbilisi z Zachodem.

Władze Gruzji przekonują, że chodzi im wyłącznie o "przejrzystość i obronę suwerenności". Krytyków swoich działań nazywają "partią globalnej wojny", a o organizację protestu oskarżają "siły zewnętrzne".

Nowe prawo przewiduje, że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 proc. finansowania z zagranicy będą podlegać obowiązkowi zgłoszenia się do rejestru agentów obcego wpływu. 18 maja ustawę zawetowała prezydent Salome Zurabiszwili. Partia rządząca ma jednak wystarczającą liczbę głosów, by odrzucić prezydenckie weto.