"Kanclerz wykluczył kategorycznie zakupy broni z budżetu UE, traktując szorstko Polaków, Bałtów i inne (kraje). Ich nadzieją pozostaje (szefowa KE) Ursula von der Leyen, która uważa nowe długi za jedną z możliwych opcji" – pisze brukselski korespondent "FAZ" Thomas Gutschker. Podczas spotkania przywódców Unii powodem sporów były kwestie związane z obronnością. Polska i trzy kraje bałtyckie przedstawiły propozycję sfinansowania przez UE militarnej zapory na granicy z Białorusią i Rosją. Jej koszt - tylko na odcinku polskiej granicy – miałby wynieść 2,5 mld euro.

Reklama

Olaf Scholz powiedział, że nie dopuści do tego, żeby za europejskie pieniądze kupowano czołgi, a potem może jeszcze inny sprzęt. Odmówił finansowania zbrojeń za pomocą euroobligacji podkreślając, że wspólne długi są niezgodnie z unijnymi traktatami.

Według niemieckiej gazety dużym zaskoczeniem było udzielenie poparcia Scholzowi przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Wcześniej to właśnie francuski komisarz Thierry Breton, rozpoczął debatę o unijnym funduszu na obronę w wysokości 100 mld euro.

Donald Tusk oburzony

Reklama

Teraz jednak, Macrona i Scholza połączył wspólny cel. "Obaj nie godzą się na to, że dadzą własne pieniądze na to, aby Polacy i Bałtowie wzmocnili swój potencjał obronny, a następnie kupili sprzęt wojskowy w Ameryce" czytamy w "FAZ". Macron popiera euroobligacje, ale chciałby zainwestować środki w europejski przemysł, w którym Francja odgrywa wiodącą rolę.

Według gazety na taki obrót sprawy podczas spotkania Donald Tusk, Grek Kyriakos Mitsotakis i Estonka Kaja Kallas, Dunka Mette Frederiksen i inni "zareagowali oburzeniem". Pod ich naciskiem doszło do tylko jednej zmiany dokumentu końcowego, chociaż Niemcy domagały się 17 poprawek. Zmiana dotyczyła jednak centralnego zapisu. Usunięto fragment dotyczący wspólnego wspierania inicjatyw obronnych.