"Według informacji uzyskanych przez rosyjski wywiad zagraniczny, serbskie przedsiębiorstwa obronne, mimo neutralności deklarowanej przez oficjalny Belgrad, wciąż zaopatrują Kijów w amunicję" – napisano w czwartek w komunikacie SWR. Pośrednikami Serbów w tym procederze mają być między innymi Czesi, Polacy i państwa afrykańskie.

Jest reakcja Belgradu. Vučić pokornie się wycofuje

Podczas wywiadu na antenie serbskiego publicznego nadawcy w czwartek wieczorem Vučić zapowiedział, że serbskie firmy nie będą realizować dostaw amunicji, jeśli okaże się, że końcowym odbiorcą militariów jest Ukraina.

Reklama

– Wydam wyraźne polecenie i ostrzeżenie, że jeśli pojawi się podejrzenie nadużyć przez końcowych użytkowników i wysyłania na pola walki bez naszej wiedzy, takie umowy nie będą realizowane – powiedział prezydent.

Reklama

Vučić zdradził również, że poruszył tę delikatną kwestię w rozmowach z Władimirem Putinem – zarówno w obecności delegacji obu krajów, jak i na osobności. W ich wyniku podjęto decyzję o powołaniu wspólnej grupy roboczej, która "ustali fakty", ponieważ, jak dodał, „niektóre z doniesień (na temat serbskiej broni w Ukrainie – red.) są po prostu nieprawdziwe”.

Serbska zbrojeniówka zatrudnia tysiące ludzi. "Nasze fabryki muszą działać"

Poza tym wspomniał, że w ubiegłym tygodniu został oskarżony przez "dwóch ambasadorów" – nie podał jakich, ale można się domyślać, że zachodnich – jakoby Serbia dostarczała broń Rosji za pośrednictwem tureckiej firmy.

– Jeśli nie możemy eksportować broni do Ameryki, Turcji czy krajów arabskich, to przepraszam, dokąd mamy ją sprzedawać? – pytał.

Przypomniał jednocześnie, że w państwowym przemyśle obronnym w Serbii zatrudnionych jest 23 tys. osób, a kolejne 25 tys. "pośrednio związanych" pracuje w sektorze prywatnym. – Nasze fabryki muszą działać – zaznaczył. Dodał też, że "nie może znać wszystkich umów zbrojedniowych".

Vučić kluczy. "Mamy przyjaciół zarówno w Kijowie, jak i w Moskwie"

Wcześniej "Financial Times" informował, że Ukraina otrzymała serbską amunicję o wartości około 800 mln euro za pośrednictwem krajów trzecich. Vučić przyznał, że kwota ta jest "w przybliżeniu trafna". Podkreślił jednak, że Serbia nie dostarcza broni ani Rosji, ani Ukrainie. Podpisuje jednak kontrakty z krajami zachodnimi, a "co potem z tym robią, to już ich sprawa".

– Moim zadaniem jest dopilnować, żebyśmy zgodnie z prawem sprzedawali naszą amunicję. Muszę dbać o moich obywateli – to wszystko. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Mamy przyjaciół zarówno w Kijowie, jak i w Moskwie. To nasi słowiańscy bracia – podsumował Vučić.