Dane o deficycie podało Budżetowe Biuro Kongresu. Jeszcze w 2008 r. deficyt był trzykrotnie niższy. Tegoroczny spowodowany jest przede wszystkim znaczącym wzrostem wydatków państwowych. Przypomnijmy: wkróce po złożeniu przysięgi prezydenckiej Obama przeforsował w Kongresie bezprecedensowy, wart ponad 800 mld dol. plan stymulacyjny dla gospodarki. Pieniądze z budżetu poszły na szereg publicznych inwestycji, by w ten sposób stworzyć nowe miejsca pracy. Do tego dochodzą znacznie zmniejszone w konsekwencji kryzysu wpływy z podatków. W ubiegłym roku były one o 420 mld dol. niższe niż rok wcześniej.

Reklama

Tymczasem rekordowy deficyt to dopiero wierzchołek góry lodowej. Liderzy Partii Demokratycznej w obydwu izbach Kongresu są zaniepokojeni tym, że plan stymulacyjny nie przynosi konkretnych rezultatów i domagają się rozszerzenia go o nowe elementy, co będzie wymagało dodatkowych środków. "Newada, mój rodzinny stan, jest pierwszy na liście masowych przejęć zadłużonych domów przez banki. Tym ludziom trzeba pomóc!" - apelował do prezydenta Harry Redi, szef senackiej większości.

Z drugiej strony politycy domagają się też kolejnych cięć podatkowych, by prywatni pracodawcy za zaoszczędzone pieniądze mogli stworzyć kolejne etaty. Ostatni z postulatów wspierają też republikanie, którzy zawsze, niezależnie od sytuacji ekonomicznej skłonni są obniżać podatki. Jeśli roszczenia ustwodawców zostaną spełnione, deficyt budżetowy naturalnie rozrósłby się jeszcze bardziej.

Prezydent Barack Obama ma jeszcze jeden problem. Jego ambicją jest naprawienie systemu opieki zdrowotnej i ubezpieczenie jak największej liczby Amerykanów, co jeszcze bardziej rozluźniłoby dyscyplinę budżetową.

Reklama

Ekonomiści patrzą na perspektywę coraz większej dziury w budżecie USA z ogromnym niepokojem. Z podwyższonym deficytem budżetowym wiąże się ryzyko, że najwięksi zagraniczni nabywcy amerykańskich rządowych papierów dłużnych, jak Chiny czy Japonia, mogą zażądać wyższego ich oprocentowania. Tak się stanie jeśli będą mieli wątpliwości, czy rząd poradzi sobie z kontrolą deficytu. Część ekspertów zastanawia się, czy Ameryka będzie nadal w stanie obsługiwać swoje długi i czy zachowa swóją wiarygodność jako kredytobiorca w agencjach ratingowych.